Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#77011

przez ~dawnastudentka ·
| Do ulubionych
Taka tam historia sprzed paru dobrych lat...

Kiedyś przyszło mi studiować i to podobno na jednej z najlepszych uczelni w naszej małej Polsce.

Kierunek niezbyt ambitny, wzięty przeze mnie bez żadnego celu - politologia. Pominąć powinnam studentów, będących na moim kierunku, ale myślę, że może to istotne. Otóż prócz osób takich jak ja, które po ogólniaku (dającym dosłownie zero), zostały wygnane przez rodziców na studia, znaleźć się dało całkiem sporo tzw. ambitnych jednostek.

Jak to na pierwszym roku pojawia się pytanie: dlaczego poszli na te studia?

- Żeby się uczyć;
- Chcę być politykiem;
- Chcę być doradcą politycznym;
- Chcę być politykiem;
- Chcę być politykiem;
- Chcę pracować w urzędzie;
- Chcę być politykiem;
- Chcę być politykiem;
- Chcę być dziennikarzem;
- Chcę być politykiem...

Tak. Dokładnie tak możecie wyobrażać sobie kolejne odpowiedzi na to proste pytanie. Niewiele osób tak jak ja powiedziało, że wzięło ten kierunek z innego powodu, niż zostanie politykiem.

Życie płata różne figle, i wielu "polityków" lub nie, zniknęło z kierunku jeszcze w ciągu pierwszego roku. Pojawiła się nam na za to pewna dziewczyna. Niewiele starsza za to bardzo szczuplutka. Powinna kończyć magisterkę w momencie, gdy przyszła do nas w połowie pierwszego roku. Miała problemy z koncentracją, znajdowaniem słów i sal zajęć, a także z pamięcią. Dosłownie każdą ważną rzecz zapisywała w specjalnie przygotowanym terminarzu. Nawet każdy meil, który miała wysłać lub dostać zapisywała w odpowiedniej ramce. Dodatkowo przy budowaniu dłuższych zdań i w stresie okropnie się jąkała.

Każdy, kto tylko chciał się dowiedzieć dlaczego taka jest, mógł bez problemu usłyszeć od niej lub jej znajomych z dawnego roku. I to oczywiście jeśli wcześniej nie był na spotkaniu z opiekunem roku, który o tym mówił. Historia bez wdawania się w szczegóły wyglądała mniej więcej tak: potworny wypadek nie z jej winy. Rekonstrukcja czaszki. Śpiączka. Długa rehabilitacja. Praktycznie lata spędzone w szpitalu.

Jej dawni znajomi mówili, że to była na prawdę fajna dziewczyna. Towarzyska, pomocna i miała całkiem niezłe oceny. Wróciła kontynuować studia i ich zdaniem to było dla niej dobre. Pamiętała doskonale wszystko przed wypadkiem, ale miała problemy z nowymi informacjami. Starała się na prawdę bardzo nadrabiać wiadomości, materiały. Wszystkie zadania robiła na czas. Każdy tekst czytała i robiła notatki. Była bardzo sumienna, choć musiała sobie wszystko dokładnie organizować, bo inaczej niestety zapominała co ma zrobić. W dłuższym okresie zapamiętywała imiona, nazwiska, miejsca itd.

Dla mnie fakt, że ktoś po samej już śpiączce się jąka i ma problemy z pamięcią jest całkiem zrozumiałe, a dla innych? Dla innych jak widać to nie jest takie łatwe.

Zero empatii ze strony większości studentów. Zero empatii ze strony niektórych wykładowców. Zapadł mi w pamięci szczególnie jeden z tych ostatnich. Ów pan zadał wszystkim swoim grupom napisanie jakiegoś wypracowania na minimum 1 stronę. Akurat wspomniana dziewczyna trafiła do mojej grupy prowadzoną przez tego właśnie pana. Jeżeli ktoś się łudzi, że jakikolwiek przyszły "polityk" ma jakąkolwiek cząstkę empatii w sobie, to się grubo myli.

Każdy czytał swoje wypracowanie na głos. Również w końcu ta dziewczyna musiała. Wystąpienie przed około trzydziestoma osobami + wykładowca. Z początku jakoś jej szło. W końcu zaczęła się powoli jąkać a wykładowca zaczął się śmiać. Jąknięcie - śmiech. Jąknięcie - śmiech. Oczywiście sala za nim. Aż w końcu doszło do czegoś takiego:

(D) dziewczyna (W) wykładowca

(D) aaaalllle
(W) aaaalllle
Śmiech wykładowcy i reszty studentów.

(D) wwwwccccaaaa
(W) aaaalllleee
Śmiech wykładowcy i reszty studentów.

(D) aaaaddddddmiiii
(W) addddd...
i znowu śmiech.

Normalny jawny śmiech z dziewczyny, która starała się ładnie przeczytać "pracę domową" i to nie tylko ze strony studentów, ale wykładowcy. To właśnie wykładowca wyśmiewał dziewczynę i pokazywał swoim podopiecznym, że też mają to robić. Każdy, kto się jąka lub zna kogoś, kto ma z tym problem wie, że zdenerwowanie tylko jąkanie pogłębia. Miałam wrażenie, że w tej sali jedynie ja jestem NORMALNA, EMPATYCZNA, Z DYSTANSEM... W końcu nie wytrzymałam i raz i drugi powiedziałam, żeby dać tej dziewczynie dokończyć czytać. Powtarzałam, AŻ DO SKUTKU.

Dokończyła. Jak przyszła moja kolej oczywiście niepocieszony wykładowca próbował jeszcze odbić się na mnie i to już w pierwszych zdaniach mojej czytanki. Sala za nim w śmiech. Powiedziałam, że mnie to nie bawi. Drugi raz próbował, to powiedziałam, że to nie jest śmieszne i koniec. Nie dyskutowałam, tylko postawiłam na swoim. O dziwo udało mi się do końca przeczytać bez przeszkód, choć o czerwonej na twarzy i czasem się jąkając (sama ekspertem w wystąpieniach nigdy nie byłam). Cóż, może choć do niektórych dotarło, że takie postępowanie wcale nie jest fair.

Dostałam dwóję. Trudno. Nawet jeśli się jąkam, wolę mieć przysłowiowe jaja. Zamiast papugować jakiegoś chama, żeby dostać na jego przedmiocie piątkę, wolę sprzeciwić się tak prymitywnemu zachowaniu.

Ocenę poprawiłam na czwórkę tą samą pracą bez nanoszenia poprawek. W kolejnych semestrach omijałam tego pana przy wyborze zajęć. Ani jednego dzień dobry do niego już nie powiedziałam. Jeśli coś by chciał ode mnie, to miałabym tylko jedną odpowiedź: wypchaj się buraku. Dla mnie osoba, która zbiera sobie szacunek innych znęcaniem się nad kimś, kto bronić się nie może, jest zwyczajnie nikim.

Tego pana o imieniu i nazwisku brzmiącym +/- jak Aleksander Muller nadal mam w głębokim poważaniu. Chyba nigdy w życiu nikogo nie będę tak NIEszanować jak właśnie tego pseudo człowieka. No chyba, że właśnie tych pozostałych studentów, którzy też z tej dziewczyny się śmiali i nie reagowali.

Niestety nie tylko ten facet miał taki stosunek do tej dziewczyny, choć żaden nie był taki chamski. Mnie szlag w końcu trafił i zrezygnowałam na koniec 2 roku z tego kretyńskiego kierunku i wybrałam inny. Choć nie pracuję zgodnie z mgrem, to jednak miałam bardziej normalnych znajomych niż na politologi.

Szkoda mi tylko tej dziewczyny, bo w końcu zrezygnowała. Mam nadzieję, że jej się dobrze wiedzie...

studia zajęcia lekcje lekcja zaoczne dzienne praca_domowa cham burak śmiech studium uczelnia szkoła politologia polityka polityk politolog

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 243 (275)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…