Tak tytułem wstępu mieszkam po drugiej stronie Odry i studiuje prawo - żartowałem z tym prawem :).
W wolnym czasie jestem trenerem piłki nożnej w grupie ośmiolatków - taki sposób na odreagowanie, poruszanie się i poćwiczenie języka.
Podrostki są fantastyczne, z rodzicami jest różnie.
W moich historiach, jeżeli się WAM spodobają będę przytaczał je jedna po drugiej.
1.
Ambitny tatuś.
Często jest tak, że nasze życiowe niepowodzenia pompuje w dzieciaki - coś na zasadzie tak kocham tańczyć, niestety nie dostałam się do baletu - Basia MUSI być baletnicą.
Przychodzi tatuś z pociecha pierwszy trening. Tatuś cały w stroju swojego ukochanego klubu Bundesligi idę w zakład, że jakbym kazał mu się rozebrać to nawet majtki by miał w barwach, młody podobnie wystrojony - tylko jakiś taki smutny.
Pierwsze ćwiczenie (w tej kategorii wiekowej ćwiczenia są przeważnie w formię zaba) - chłopak nie chce uczestniczyć - mam zasadę, nie zmuszam dzieciaków do trenowanie ani natrętnie nie namawiam. Zostawiam za to, piłkę tak przypadkiem obok malucha.
Kątem oka widzę mały smutny - tata czerwienieje i coś mu tłumaczy.
Drugie ćwiczenie - mały nie chce - Wywody taty słyszą wszyscy rodzice.
Trzecie - mały płacze - tata drze się na "całą wieś" że, mały ma trenować i już bo nigdy nie zagra w wielkim klubie.
Problem z chłopcem był taki, że jego nie interesowała piłka nożna a już na pewno nie taka nachalnie wciskana przez ojca. Czy jest to tak trudne do zrozumienia - to, że dzieci nie muszą podzielać naszych pasji?
W wolnym czasie jestem trenerem piłki nożnej w grupie ośmiolatków - taki sposób na odreagowanie, poruszanie się i poćwiczenie języka.
Podrostki są fantastyczne, z rodzicami jest różnie.
W moich historiach, jeżeli się WAM spodobają będę przytaczał je jedna po drugiej.
1.
Ambitny tatuś.
Często jest tak, że nasze życiowe niepowodzenia pompuje w dzieciaki - coś na zasadzie tak kocham tańczyć, niestety nie dostałam się do baletu - Basia MUSI być baletnicą.
Przychodzi tatuś z pociecha pierwszy trening. Tatuś cały w stroju swojego ukochanego klubu Bundesligi idę w zakład, że jakbym kazał mu się rozebrać to nawet majtki by miał w barwach, młody podobnie wystrojony - tylko jakiś taki smutny.
Pierwsze ćwiczenie (w tej kategorii wiekowej ćwiczenia są przeważnie w formię zaba) - chłopak nie chce uczestniczyć - mam zasadę, nie zmuszam dzieciaków do trenowanie ani natrętnie nie namawiam. Zostawiam za to, piłkę tak przypadkiem obok malucha.
Kątem oka widzę mały smutny - tata czerwienieje i coś mu tłumaczy.
Drugie ćwiczenie - mały nie chce - Wywody taty słyszą wszyscy rodzice.
Trzecie - mały płacze - tata drze się na "całą wieś" że, mały ma trenować i już bo nigdy nie zagra w wielkim klubie.
Problem z chłopcem był taki, że jego nie interesowała piłka nożna a już na pewno nie taka nachalnie wciskana przez ojca. Czy jest to tak trudne do zrozumienia - to, że dzieci nie muszą podzielać naszych pasji?
Rodzice
Ocena:
189
(213)
Komentarze