To, że na uczelniach panuje jeden wielki chaos i niedoinformowanie - rzecz normalna. Sama tego doświadczyłam.
W zeszłe wakacje robiłam praktyki. Wszystkie papierki wypełnione, podpisane przez opiekuna praktyk i kierunku. Czas zanieść na uczelnię. I tu pojawiają się schody.
Do końca września mogliśmy je zanieść do biura zajmującego się praktykami, jednak biuro zaczęli likwidować i przekazano nam informację, że mamy zanosić oryginały dokumentów do dziekanatu. W dziekanacie nic nie wiedzą, ale skoro biuro tak mówi, to okej, biorą.
Pod koniec listopada dostaję maila od biura, którego jednak nie zlikwidowali, a zmienili siedzibę, że mam szybko im donieść dokumenty, bo praktyk nie zaliczą. Tu miała miejsce wymiana maili, których skutkiem było zapewnienie, że skoro oryginały w dziekanacie, to mam się nie martwić, bo oni sobie je stamtąd wezmą razem z dokumentami pozostałych studentów, którzy je tam zanieśli.
Jednak tu historia wcale się nie kończy... Parę dni temu dzwoni do mnie ktoś z nieznanego numeru. Tak, z biura. Że halo, nie mamy pani dokumentów, szybko donieść, bo nie zaliczymy praktyk! Tłumaczę wszystko od nowa, że likwidacja, dziekanat, że mieli sobie wziąć z dziekanatu. No jednak nie wzięli i mam przynieść im oryginały dokumentów. Znów tłumaczę, że oryginałów nie mam, bo w dziekanacie i tylko kopie mogę donieść. Pani zdziwiona, że jak to kopie, jak to w dziekanacie, no fakt, była informacja, że do dziekanatu, ale oni myśleli, że studentom się nie będzie chciało i poczekają jeszcze.
Ostatecznie pani zgodziła się przyjąć kopie, bo znając dziekanat zanim uda im się odnaleźć oryginały, zdążę skończyć studia. Zastanawiam się, czy będzie ciąg dalszy...
W zeszłe wakacje robiłam praktyki. Wszystkie papierki wypełnione, podpisane przez opiekuna praktyk i kierunku. Czas zanieść na uczelnię. I tu pojawiają się schody.
Do końca września mogliśmy je zanieść do biura zajmującego się praktykami, jednak biuro zaczęli likwidować i przekazano nam informację, że mamy zanosić oryginały dokumentów do dziekanatu. W dziekanacie nic nie wiedzą, ale skoro biuro tak mówi, to okej, biorą.
Pod koniec listopada dostaję maila od biura, którego jednak nie zlikwidowali, a zmienili siedzibę, że mam szybko im donieść dokumenty, bo praktyk nie zaliczą. Tu miała miejsce wymiana maili, których skutkiem było zapewnienie, że skoro oryginały w dziekanacie, to mam się nie martwić, bo oni sobie je stamtąd wezmą razem z dokumentami pozostałych studentów, którzy je tam zanieśli.
Jednak tu historia wcale się nie kończy... Parę dni temu dzwoni do mnie ktoś z nieznanego numeru. Tak, z biura. Że halo, nie mamy pani dokumentów, szybko donieść, bo nie zaliczymy praktyk! Tłumaczę wszystko od nowa, że likwidacja, dziekanat, że mieli sobie wziąć z dziekanatu. No jednak nie wzięli i mam przynieść im oryginały dokumentów. Znów tłumaczę, że oryginałów nie mam, bo w dziekanacie i tylko kopie mogę donieść. Pani zdziwiona, że jak to kopie, jak to w dziekanacie, no fakt, była informacja, że do dziekanatu, ale oni myśleli, że studentom się nie będzie chciało i poczekają jeszcze.
Ostatecznie pani zgodziła się przyjąć kopie, bo znając dziekanat zanim uda im się odnaleźć oryginały, zdążę skończyć studia. Zastanawiam się, czy będzie ciąg dalszy...
uczelnia studia praktyki
Ocena:
187
(199)
Komentarze