Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#77072

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przeczytana historia MissNobody (http://piekielni.pl/77059) skłoniła mnie do napisania o mnie i mojej siostrze.

Nie chcę tu zastanawiać się czy jej historia jest prawdziwa czy nie, jednak zaczęłam zastanawiać się nad tym, że kwestionujecie jej brak kontaktu z siostrą. Ja ze swoją również nie utrzymuję kontaktu. Dlaczego? Już precyzuję.

Od mojej siostry jestem młodsza o 7 lat. Odkąd tylko zaczęłam rozumieć pewne sprawy, zrozumiałam, że ona mnie nienawidzi. Nigdy z własnej woli ze mną nie porozmawiała, odrzucała mnie. Gdy byłam mała, potrafiła zatrzasnąć mi drzwi tuż przed nosem, gdy szłam ją zwyczajnie przytulić. Potem podrosłam i było tylko gorzej. Rodzicom bez przerwy się skarżyła, że jestem nieznośna, że ją biję, gryzę, że zabieram jej rzeczy. Podrzucała mi później swoje ubrania i kosmetyki, by wyszło, że ma rację. Kradła mi pieniądze, gdy nie miała na papierosy. Kiedyś nasłała na mnie swoich kolegów, by ukradli mi plecak, bo wiedziała, że mam przy sobie pieniądze na wycieczkę. Dostałam wtedy porządną karę od rodziców. Plecak oczywiście się odnalazł, a wszystko zostało ukartowane tak, by okazało się, że sama zostawiłam go niedaleko domu.

Potrafiła mnie uderzyć. Kilka razy tak, że jako 13-latka kradłam mamie puder, by zamalować sińce na twarzy. Czułam się strasznie, koleżanki z klasy śmiały się ze mnie, że wyglądam okropnie, jednak bałam się, że wszystko wyjdzie na jaw i oberwie mi się jeszcze bardziej. Nawet latem nie nosiłam bluzek z krótkim rękawem i szortów, bo wstydziłam się siniaków.

Kiedyś tak rzuciła mną o podłogę że wybiłam zęba. Stałego. Rodzicom, którzy musieli dużo zapłacić za wstawienie implantu, skłamałam, że upadłam na rolkach. Dostałam szlaban na rolki chyba do końca życia. Poza tym udaję przed rodzicami, że dalej mam uraz psychiczny i z własnej woli już nigdy rolek nie założę, mimo że w głębi duszy kochałam ten sport i wróciłabym do niego natychmiast.

Kiedy wyszła za mąż, zamieszkali początkowo z mężem w naszym rodzinnym domu. Bałam się obojga, bo ciągle słyszałam od niego, że jestem rozwydrzoną g*wniarą, która się panoszy. Po roku urodziło się ich dziecko. W tym momencie moje życie wyglądało jeszcze gorzej. Kilka razy miałam siniaki od szarpania, bo powiedziałam, że nie zostanę z ich dzieckiem, gdy chcieli iść na imprezę. Siostra uznawała to za mój obowiązek. Nie sprzątali po sobie, nie gotowali obiadów, cały dom był na mojej głowie.

Zapytacie pewnie, gdzie byli moi rodzice? Gdy byłam młodsza, oboje pracowali na etacie i dorabiali po godzinach, by starczyło na życie. Gdy miałam 14 lat, tata stracił pracę. Pojechał zarabiać za granicę, a mama dołączyła do niego niedługo potem. Chociaż odwiedzali nas regularnie, nigdy nie dałam rady im powiedzieć co się dzieje, gdy ich nie ma. Bałam się, że nikt mi nie uwierzy.

Z domu rodzinnego wyprowadziłam się zaraz po maturze. Od tego wydarzenia niedługo miną 3 lata, a ja do tej pory nie utrzymuję kontaktów z moją siostrą i jej rodziną. Zbanowałam ich wszędzie tam, gdzie mogli próbować nawiązać ze mną kontakt. Wiem tylko, że wyjechali za granicę, rodzice załatwili jakąś pracę obojgu.

I chociaż wiem, że mamy tych samych rodziców, którzy chcieliby, żebym kiedyś znormalniała i zaczęła utrzymywać z nią kontakt, ja nigdy tego nie zrobię. Ona zgotowała mi z życia piekło. Do tego stopnia, że mam ciarki na samą myśl o odwiedzeniu rodzinnego domu. Jestem osobą mocno wycofaną z życia, wychodzę tylko do szkoły i do pracy. Moja pewność siebie nie istnieje. Nie mam przyjaciół ani chłopaka, bo boję się ludzi.

Wybaczcie, że tyle ględzę, ale musiałam to z siebie wyrzucić. Powiem tyle: nie wolno oceniać kogoś, kto zrywa kontakt z najbliższą rodziną. Bo mógł mieć istotny powód. Pogodziłam się z faktem, że dla całej rodziny to ja jestem nienormalna. W końcu siostra wpajała mi takie myślenie przez całe życie...

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 295 (361)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…