Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#77115

przez ~nikiniki ·
| Do ulubionych
O tym, jak to czasem warto uważać na słowa "znam właściciela!".

Mój kolega posiada małą restauracyjkę. Postanowiłam ją odwiedzić, gdy nadszedł "posesyjny" czas. Wcześniej o tym zamiarze go poinformowałam, bo chcieliśmy sobie pogadać i powspominać stare czasy. Zaparkowałam przed restauracyjką, jak kolega poradził.

Nim jednak kolega dojechał (ach, ta technologia i auta z komputerem), zdążyłam już samym wyglądem napsuć życia kelnerce, a przynajmniej tak wynikało z jej zachowania. Kartę dosłownie rzuciła mi na stół, bez żadnego dzień dobry ani pocałuj się w zadek.
Myślę - dobra, może ma zły dzień, a sam mój specyficzny ubiór ją denerwuje. Dałam jej szansę na poprawę.

Jak się domyślacie - poprawa nie nastąpiła. Znudzonym głosem spytała:
- To będzie coś?
- Tak, będzie X z sokiem.
- Jakim to nie umiesz powiedzieć?
W pierwszej chwili złapałam dosłowną dziurę.
- Może pani powtórzyć?
- No co chcesz do tego picia, Jezus... - odparła zniechęcona kelnerka. O nie, tak się bawić nie będziemy.
- Możesz zacząć zachowywać się normalnie?
- Zachowuję. To co będzie?
- Sok. Wiesz, że to właścicielowi zgłoszę?
- Nie ma go dzisiaj.
- Jest moim kolegą. Będzie za jakiś kwadrans.
- Jasne. Wszyscy tu to jego koledzy - odparła kelnerka, odchodząc od stolika.

Przyjechał kolega, pierwsza powitać go poszła kelnerka. Chwilę porozmawiali, a potem kolega podszedł do mnie. Oczywiście, jak obiecałam, powiedziałam o zachowaniu kelnerki. Okazało się, że nie jestem pierwsza, a każdy obcy, wysiadający z auta z rejestracją z sąsiedniego województwa, jest tak traktowany. Widocznie kelnerka widziała moment i rejestrację mego czerwonego szatana, zdolnego do zamachu na premier (czyt. Seicento).

Wczoraj kelnerka dostała wypowiedzenie.

gastronomia

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 269 (315)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…