Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#77161

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia, opowiedziana mi przez mego Lubego. Otóż mój Luby ma sąsiadkę, młodą dziewczynę, nazwijmy ja powiedzmy Agnieszka. Agnieszka ma, a raczej miała ciocię, panią w wieku podeszłym. Owa pani pewnego feralnego dnia dostała udaru mózgu. Jak jest to niebezpieczny stan i wymagający natychmiastowej reakcji nie muszę chyba mówić. Niestety z powodu zbyt wolnej reakcji służb medycznych (materiał na kolejną historię) pani wylądowała w śpiączce w szpitalu, co dość szybko skończyło się jej śmiercią. Nie o tym będzie jednak mowa.
Wspomniana wyżej sąsiadka któregoś razu została w szpitalu z ciocią na noc. W pewnym momencie jej uszu dobiegły dziwne odgłosy charczenia i warczenia, dobiegające z łóżka obok. Autorka owych odgłosów była pewna starsza pani, widać było że ma wyraźne problemy z oddychaniem. Gdy cała sytuacja trwała już wystarczająco długo, by zacząć się niepokoić, Agnieszka niezwłocznie pobiegła do dyżurki pielęgniarek, by zgłosić zaistniałą sytuację. Co zrobiła Naczelna Pielęgniarka Piekielna? Pobiegła czym prędzej na pomoc? Zawiadomiła lekarza dyżurującego? Wyraziła jakąkolwiek chęć pomocy? Nie.
Pielęgniarka Roku, klnąc pod nosem, że ktoś raczył przeszkodzić jej w ploteczkach z koleżaneczkami udała się do wspomnianej sali i... przypięła duszącego się człowieka do łóżka pasami bezpieczeństwa. Bez sprawdzenia, czy jej życiu zagraża niebezpieczeństwo, czy reaguje na bodźce, COKOLWIEK. Po prostu ja unieruchomiła i poszła dalej plotkować. Następnego dnia kobieta nie żyła.
Kto jest w tej historii piekielny? Pielęgniarka, która dyplom znalazła chyba w opakowaniu chipsów? Szpital, który ją zatrudnił? Czy może sąsiadka, która finalnie nie zawiadomiła o fakcie ani szpitala, ani nawet rodziny starszej pan i o policji nie wspominając?

słuzba_zdrowia

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 69 (143)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…