Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#77211

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mam samochód. Stary. Dostałam od dziadka. Technicznie sprawny, wizualnie już trochę podżarty rdzą i poobcierany przez dziadka, jak jeszcze nim jeździł.

Jakiś czas temu nagle zaczęła się do mnie dobijać policja. Dość gwałtownie, bo nie zastając mnie w miejscu zameldowania, pojechali do moich rodziców (!), a dowiadując się, że samochodu głównie używa mój partner, zażądali, żeby moja mama natychmiast powiedziała im, gdzie mój partner pracuje. Mama mądrze powiedziała, że nie wie i do kolejnego dnia był spokój.

Następnego dnia okazało się, że pani mieszkająca w tym samym bloku wskazała nas jako sprawcę potężnego zarysowania jej samochodu i musimy się natychmiast zgłosić na policję złożyć zeznania. Na policji dowiedzieliśmy się, że stara baba zawraca d***, bo:

1. W tym dniu staliśmy na parkingu po przeciwnym krańcu niż jej zarysowany samochód.
2. Mamy pełne ubezpieczenie włącznie z ubezpieczeniem od utraty zniżek, więc nie mielibyśmy się czego obawiać rysując komukolwiek samochód.
3. Nie było żadnych świadków - kobieta rano przeszła się po parkingu poszukując uszkodzeń na samochodach tożsamych z jej rysą i uznała, że to my.
4. No właśnie, te uszkodzenia. Rysa na samochodzie Pani miała dobre 10 cm długości, była gruba, całkowicie zdarty krwistoczerwony lakier + wgniecenie. Uszkodzenie świadczące o naszej winie to była 5-centymetrowa kreska na plastikowym lusterku o kolorze cegły (dziadek pewnie przytarł o ścianę wjeżdżając do garażu).

Policjant powiedział, że zgłoszenie jest, co on o tym myśli, to już nieistotne, muszą działać w imieniu prawa. Przestrzegł nas, żebyśmy śledzili pocztę, bo jeśli babsko nas poda do sądu, to takie wyroki są wystawiane zaocznie i bez rozpraw, a na odwołanie, o ile dobrze pamiętam, 7 dni.

Policjant prorok widocznie miał już do czynienia z takimi przypadkami, bo niedługo później rzeczywiście otrzymaliśmy zaoczny wyrok sądu i karę 350 zł. Odwołanie złożyliśmy natychmiast. Rozprawy były cztery, trzy się nie odbyły z powodu choroby sędziny. Choroby, o której poinformowano nas dopiero na miejscu o godzinie, kiedy rozprawa miała się zacząć. Czyli trzy dni urlopu w plecy. Na czwartej dowiedzieliśmy się, że ślady z naszego lusterka nie są kompatybilne z rysą na samochodzie sąsiadki. No cóż za zaskoczenie!

Piekielne w tym wszystkim jest to, że cała sytuacja trwała rok, objęła cztery wizyty w sądzie i trzy na posterunku policji. Piekielne jest również to, że pieniądze podatników są przeznaczane na rozprawy dotyczące takich absurdalnych pierdół. Piekielna jest nasza strata czasu i nerwów i to, że trzeba udowodnić nie winę, ale niewinność.

Po czasie, kiedy już krew przestała się we mnie gotować na myśl o tej wrednej babie, zaczęłam zwracać na nią baczniejszą uwagę, odruchowo. Kobieta nie umie parkować, kompletnie. Zrodziło się we mnie podejrzenie, że sama gdzieś przerysowała samochód i bała się przyznać mężowi, więc poszukała kozła ofiarnego. Ale to już zajeżdża trochę teorią spiskową. Samochód ma obfotografowane wszystkie uszkodzenia, które posiada i więcej się piekielnym babom po sądach nie dam ganiać.

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 274 (288)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…