Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#77270

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zainspirowany historią #77262 chciałbym podzielić się moimi refleksjami dotyczącymi podróży z PKP.

Za czasów studenckich bardzo często podróżowałem pociągiem na trasie Lublin-Rzeszów. Podróż choć godzinę dłuższa, nadrabiała tę wadę ceną, która była zdecydowanie niższa od podróży busami.

Ten sposób transportu na samym początku wywarł na mnie dobre wrażenie. Na trasie jeździły nowe pociągi, w których latem działała klimatyzacja, zimą zaś ani się nie marzło, ani nie umierało z przegrzania. Kolokwialnie mówiąc cud, miód i orzeszki, dlatego też z busów korzystałem wyłącznie w ostateczności.

Z czasem jednak zaczęły pojawiać się perełki, dzięki którym nie miałem większych oporów przed porzuceniem pociągu na rzecz samochodu.

1. Punktualność.
Na samym początku byłem pod wrażeniem tego, że pociąg nie dość, że odjeżdżał o czasie, to jeszcze wyrabiał się w granicach ogólnie postrzeganej tolerancji, jeśli chodzi o dojazd do celu. Mogłem więc spokojnie planować sobie podróż bez obawy, że będę zmuszony do szukania sobie innego transportu w Lublinie. Zdarzały się sporadyczne postoje w połowie trasy, spowodowane głównie tym, że trasa była częściowo jednotorowa i zmuszeni byliśmy czekać na zwolnienie się toru. Niestety kolejne zmiany rozkładu jedynie wydłużały te postoje, a szczytem wszystkiego były postoje wymuszone przez przejazd pociągu "droższego przewoźnika" jadącego w tę samą stronę, ale wyjeżdżającego nieco później niż mój pociąg.

2. Synchronizacja.
Ze względu na opóźnienia wynikające z postojów, bardzo często zbliżałem się do Lublina spoglądając niepewnie na zegarek. Niejednokrotnie mimo powtarzania konduktorom, że są pasażerowie, którzy przesiadają się na odjeżdżający za chwilę pociąg, ich zaangażowanie w pomoc nam było zależne od ich humorów, fazy księżyca i kierunku wiatru. Z tego powodu bardzo często dochodziło do sytuacji, w których zmuszony byłem czekać na późniejszy pociąg lub kombinować z innym środkiem transportu.

3. Tabor.
Wspominałem o ładnych i wygodnych pociągach? Tak było. Niestety niejednokrotnie PKP pokazało, że ich spece od logistyki prawdopodobnie nigdy nie jeździli tymi pociągami. Z czasem coraz częściej na trasę wyruszały niewielkie, dwuwagonowe składy, w których jeśli w końcu dopadło się miejsce siedzące, trzeba było uważać, by nie połamać nóg przy hamowaniu. Bardzo często dochodziło też do tego, że w czasie największego obłożenia jakim był najczęściej początek i koniec weekendu, a także nadchodzące przerwy świąteczne, PKP decydowało się puścić na trasę składy, które nie były w stanie pomieścić niemal 1/4 chętnych na przejazd. Co ciekawe, parę razy miałem także okazję jeździć w dniach, kiedy pociąg woził stosunkowo niewielu ludzi. Okazywało się wtedy, że PKP dysponuje jednak długimi składami, a 4 godziny jazdy nie muszą upływać z kolanami pod brodą.

Morał z tego krótki i wielu z Was znany.
Tego co dobre, czekają złe zmiany.

PKP

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 104 (138)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…