Historia theaneczka120 przypomniała mi wesele, w którym niestety miałam "zaszczyt" uczestniczyć.
Tak jak w przytoczonej historii, Młodzi wyszli z założenia, że wesele jest dla nich. I było. Goście uciekli w większości do domu przed oczepinami. Dlaczego? Już tłumaczę.
1. Jedzenie - same lekkie dania. Nic konkretnego, tłustego, obiadowego. Ślub rozpoczął się o 13, więc większość gości była głodna, bo obiadu, nawet jakby chciała, to nie miała zbytnio jak zjeść. Pewnie, tak jak ja, spodziewali się, że jakiś obiadek zostanie podany - jakieś kluski, ten zły i staroświecki schabowy, czy rosół. Co znalazło się na stole? Woda z cytryną, szparagi zapiekane w "czymś", pieczone ziemniaczki i kurczak curry. I tak oto, gdy większość gości była w wieku 45+, praktycznie tylko ziemniaczki schodziły. Po obiedzie ciasta, humusy itp - oczywiście tak jak danie główne dietetyczne. Tylko tort był "normalny" ;)
2. Alkohol - było go dużo i skończyło się tak jak w piosence "Na weselach często vomit, ja wam powiem moi mili". Brak tłustego jedzenia równał się prawie pustemu żołądkowi u większości gości. I tak po paru toastach większość była już szczęśliwa, a niedługo potem paru gości udało się na romantyczne tulenie z toaletą - między innymi chrzestny Młodego.
3. Muzyka - Młodzi mają się za ludzi z wyższych sfer, więc leciała muzyka klasyczna. Puszczona z płyt. Jakiś wujo poleciał do swego auta po płytę z disco-polo, chcąc rozruszać usypiające towarzystwo - dostał zakaz, bo ma lecieć muzyka poważna, bo "to nie jest prostackie wesele" (tak powiedzieli Młodzi).
4. Oczepiny przełożono na 21 i to tylko dzięki interwencji rodziców Młodej, którzy racjonalnym okiem ocenili, że wesele jest nieudane, a goście przychodzili już się żegnać. Młodzi długo nie chcieli tego zaakceptować, ale ostatecznie z łaską się zgodzili.
Po oczepinach na sali pozostała najbliższa rodzina.
5. Młodzi, a dokładniej ich postawa po weselu. Nagle okazuje się, że według nich cała rodzina to wieśniaki, którzy nie potrafili docenić kontaktu z wyższymi sferami. A oni im taką kulturę zorganizowali!
Najgorsze jest to, że nic o weselu nie było wiadomo - nawet rodzice Młodych dowiadywali się dosłownie tydzień przed, bo Młodzi wzięli wszystko na siebie, bo chcieli mieć po swojemu. No i mieli...
Tak jak w przytoczonej historii, Młodzi wyszli z założenia, że wesele jest dla nich. I było. Goście uciekli w większości do domu przed oczepinami. Dlaczego? Już tłumaczę.
1. Jedzenie - same lekkie dania. Nic konkretnego, tłustego, obiadowego. Ślub rozpoczął się o 13, więc większość gości była głodna, bo obiadu, nawet jakby chciała, to nie miała zbytnio jak zjeść. Pewnie, tak jak ja, spodziewali się, że jakiś obiadek zostanie podany - jakieś kluski, ten zły i staroświecki schabowy, czy rosół. Co znalazło się na stole? Woda z cytryną, szparagi zapiekane w "czymś", pieczone ziemniaczki i kurczak curry. I tak oto, gdy większość gości była w wieku 45+, praktycznie tylko ziemniaczki schodziły. Po obiedzie ciasta, humusy itp - oczywiście tak jak danie główne dietetyczne. Tylko tort był "normalny" ;)
2. Alkohol - było go dużo i skończyło się tak jak w piosence "Na weselach często vomit, ja wam powiem moi mili". Brak tłustego jedzenia równał się prawie pustemu żołądkowi u większości gości. I tak po paru toastach większość była już szczęśliwa, a niedługo potem paru gości udało się na romantyczne tulenie z toaletą - między innymi chrzestny Młodego.
3. Muzyka - Młodzi mają się za ludzi z wyższych sfer, więc leciała muzyka klasyczna. Puszczona z płyt. Jakiś wujo poleciał do swego auta po płytę z disco-polo, chcąc rozruszać usypiające towarzystwo - dostał zakaz, bo ma lecieć muzyka poważna, bo "to nie jest prostackie wesele" (tak powiedzieli Młodzi).
4. Oczepiny przełożono na 21 i to tylko dzięki interwencji rodziców Młodej, którzy racjonalnym okiem ocenili, że wesele jest nieudane, a goście przychodzili już się żegnać. Młodzi długo nie chcieli tego zaakceptować, ale ostatecznie z łaską się zgodzili.
Po oczepinach na sali pozostała najbliższa rodzina.
5. Młodzi, a dokładniej ich postawa po weselu. Nagle okazuje się, że według nich cała rodzina to wieśniaki, którzy nie potrafili docenić kontaktu z wyższymi sferami. A oni im taką kulturę zorganizowali!
Najgorsze jest to, że nic o weselu nie było wiadomo - nawet rodzice Młodych dowiadywali się dosłownie tydzień przed, bo Młodzi wzięli wszystko na siebie, bo chcieli mieć po swojemu. No i mieli...
wesela
Ocena:
211
(377)
Komentarze