Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#77488

przez ~xyz233425535 ·
| Do ulubionych
Nigdy w życiu nie myślałam, że będę tu pisała - nie mam do tego talentu, więc wolę czytać wasze piekielności. Ale to co przeszłam przez ostatnie dwa miesiące, przyprawiło mnie o, delikatnie mówiąc, zdenerwowanie.

Wynajmuję pokój w studenckim mieszkaniu. W drugim pokoju koleżanka, a trzeci po wyprowadzce koleżanki koleżanki, był pusty. Właściciel szukał kogoś na to miejsce. I znalazł. Jego - dajmy Adrianka.

Adrianek przez pierwsze dwa dni znosił graty, mając gdzieś ciszę nocną. Ale OK, zrozumiałyśmy, bo pewnie chce to zrobić jak najszybciej.
Potem Adrianek zaczął brudzić. Tu zostawił kubek, tu talerz, a finalnie cały zlew naczyń. Za nic miał grafik sprzątania powierzchni wspólnych czy wynoszenia śmieci. Upominałyśmy, próbowałyśmy rozmawiać, aż w końcu kładłyśmy worki ze śmieciami pod drzwiami jego pokoju. Nic. Jak grochem do ściany. W końcu dopadłyśmy go razem. W żołnierskich słowach powiedziałyśmy, że jak ma gdzieś obowiązki i zostawia swoje brudne talerze czy kubki, to my się tego nie tykamy. Co odpowiedział nasz kochany Adrianek?
- To jest wasz obowiązek. W końcu jesteście dziewczynami.

Roześmiałyśmy się w głos i poszłyśmy do pokojów. Adrianek jednak nie zmienił postępowania. A wręcz było gorzej. Przesadził w momencie, kiedy na blacie w kuchni z jego talerza zaczęła formować się nowa forma życia, a do tego podstawione pod drzwiami (jego!) śmieci rozsypał po korytarzu.

Telefon do właściciela, zrobienie zdjęć. Adrianek ma mieć rozwiązaną umowę. Gdy dostał wypowiedzenie, przeszedł samego siebie. Nawet wody w toalecie nie umiał po sobie spuścić. Serio, wychodzimy na zajęcia, a po powrocie z nich coś śmierdzi. Adrianek zostawił balasty - jeden płynny w umywalce, drugi w muszli. I tak trzy dni z rzędu.

W końcu piekielne okazałyśmy się my, kiedy po trzeciej takiej niespodziance zgarnęłyśmy psią kupę, a potem umieściłyśmy ją w jego butach.
Takiego wrzasku o poranku dawno nie było mi milej słuchać.

Dzień później pokój był pusty. Na szczęście dla nas i właściciela.

I tak, my też zachowałyśmy się dziecinnie, ale wyobraźcie sobie, że przez miesiąc próbujecie komuś przemówić do rozumu i nie macie super wymagań - raz w tygodniu umyć albo łazienkę, albo korytarze albo kuchnię, czy wynieść śmieci. Idzie szału dostać.

Oby was, Piekielni, nie spotkali tacy współlokatorzy.

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 284 (298)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…