Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#77708

przez ~inz4lola ·
| Do ulubionych
To będzie mój pierwszy wpis, więc bardzo proszę wybaczyć mi mój toporny sposób pisania.

Historia może dla większości nie będzie aż tak piekielna… ale dla mnie jest. Doskonale przedstawia ona młodych Polaków, "potencjalną elitę intelektualną naszego kraju", studentów.

Jestem świeżo po egzaminie inżynierskim na bardzo popularnej małopolskiej uczelni ścisłej, która do niedawna była spełnieniem moich marzeń edukacyjnych. Bardzo cieszyłam się, że jest mi dane tam studiować, do czasu, aż nie przekonałam się z jakimi ludźmi będę musiała się tam stykać.

Moja wizja solidarnych studentów, wspierających się w ciężkiej walce z sesją i egzaminami, owszem trochę balujących, ale wciąż spoko ludzi, legła w gruzach. Obecnie uczelnie wyższe nie mają takiego klimatu jak kiedyś (to tylko moja obserwacja, są wyjątki). Teraz atmosfera jest paskudna, rywalizacja w której nie ma zasad i dojrzałości. Swoją tezę popieram następującymi sytuacjami.

Sytuacja 1:
Na moim wydziale już od lat przeprowadzany jest egzamin inżynierski, co roku w podobnej formie (dostajemy pulę pytań, musimy przygotować odpowiedzi, nauczyć się, a później zdać egzamin, na którym losować będziemy pytania właśnie z tej puli.
Pytania co roku zmieniają się w niewielkim stopniu dlatego starsze roczniki przekazują młodszym "w spadku" swoje stare opracowania pytań. Młodsze roczniki, dopracowują ewentualne braki i konsultują z prowadzącymi, którzy będą odpowiedzialni za ocenianie odpowiedzi na pytania z wybranych działów.
Zależność wydaje się być prosta... ale nie dla moich koleżanek z roku.

Niektórzy profesorowie są bardzo poważni, cenią sobie swój czas i łatwo wytrącić ich z równowagi kiedy im się go marnuje.
Ale do rzeczy: Dostaliśmy opracowanie od roku wyżej. Mieliśmy zbiorczo sprawdzić poprawność opracowań i udać się do prowadzących. Wśród działów był przedmiot związany z gospodarką odpadami prowadzony przez surowego profesora.
Nikt nie zgłosił się na ochotnika aby skonsultować z nim poprawność odpowiedzi, więc moja odważna koleżanka podjęła się tego zadania. A oto pierwsze zdanie które usłyszała od profesora w gabinecie:
- Droga Pani, przecież to egzamin kierunku XXX, studentki już były u mnie dawno. Sprawdziłem, poprawiłem, nie będę robił dwa razy tego samego. Powinniśmy się szanować.


Tak... koleżanki tak skąpiły swoich "zasług" na rzecz całego roku, że nie podzieliły się zweryfikowanymi odpowiedziami, których to nawet same nie przygotowały! Tym sposobem reszta kierunku aż do egzaminu nie dowiedziała się jakie błędy (zdaniem profesora) były w opracowaniu!

Sytuacja 2: Krótsza! Ale bardziej obrazuje złośliwość KOLEŻANEK z uczelni.
Na zajęciach z pracowni dyplomowej mieliśmy zrealizować część prezentacji multimedialnej, którą później wykorzystywaliśmy na obronie tytułu inżyniera. Zaliczenie pracowni polegało na przedstawieniu prezentacji przed grupą i odpowiedzi na ewentualne pytania słuchaczy.
Studenci kolejno przygotowywali się do prezentacji.
Nadszedł czas mojej koleżanki, na szczęście (tak myślała) w trakcie kiedy "wpinała się do komputera" prowadzący musiał na chwilę opuścić salę.
Skorzystała z okazji i poprosiła wszystkich:
- Bardzo proszę tylko nie pytajcie mnie o XYZ, bo nie będę potrafiła wyjaśnić i nie zdam.
Prowadzący wraca…
Koleżanka spokojnie zakończyła prezentację. Prowadzący mówi do słuchaczy:
- Czy ktoś ma jakieś pytania do koleżanki?
-Tak! Zgłasza się jedna.
- Powiedz mi proszę dlaczego w projekcie zastosowałaś XYZ.

Rzeczywistość na uczelniach wyższych.

edukacja

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 120 (184)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…