Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#77837

przez ~klys ·
| było | Do ulubionych
Nienawidzę dymu papierosowego, po prostu nienawidzę. Pogodziłam się już z myślą, że nie pozbędę się go z mojego otoczenia całkowicie, ale z chamstwem staram się walczyć. Niestety, w dość krótkim okresie mojej dorosłości miałam do czynienia z licznymi piekielnymi zachowaniami w temacie tytoniowym.

Pierwsza. Kroczę ulicą. Chodnik wąski. Przechodzę obok sieciówki spożywczej z płazem w nazwie, pod nią stoi pewien Pan i kopci papieroska. W momencie gdy moja głowa znajdowała się równolegle do jego, wypuszcza z swych wilgotnych, ukrytych pod wąsem, ust, piękny szary dym, którego niepowstydziłaby się niejedna nastolatka na profilówce fejsbukowej. Dym trafia w moje nozdrza, oczy, uszy, ubrania, dosłownie wszędzie. Zwracam grzecznie uwagę, że następnym razem proszę uważać i nie dmuchać w przechodniów, bo nie każdy to lubi. "A spier***** gówniaro!" No to posłusznie spier*******.

Sytuacja druga. Pewnie każdy z Was to zna. Siedzisz sobie w tramwaju/autobusie, który stoi na przystanku. Jest w miarę przyjemnie jak na standardy komunikacji miejskiej i nagle w wejściu pojawia się on. Zazwyczaj chudy, w ortalionowej zbroi i w czapce. Zagina czasoprzestrzeń, jedną nogą już w tramwaju, drugą jeszcze poza. W ręku dumnie dzierży szluga i w prędkości światła dopala końcówkę, aż do filtra, aby przypadkiem żadne źdźbło tytoniu nie poszło na marne. W sekundzie, w której drzwi się zamykają, on wyrzuca peta, dmucha już w środku (ale przecież peta już nie ma!) i dumny ze swojej zaradności i zręczności siada śmierdzący obok ciebie. A Ty swoje perfumy za pół wypłaty, możesz sobie wsadzić w dupę, bo i tak przez następną godziną jedyne co od Ciebie wyczują twoi współpracownicy to "perfumy" marki Viceroy.

Pana jeszcze jestem w stanie zrozumieć. Król osiedla, autorytet niejednego Janusza w mej małej mieścinie, a gównażeria mu zwraca uwagę, no kto to widział! Seba z tramwaju, ok... Zaradny, oszczędny chłopak. Może nikt mu jeszcze nie powiedział, że jest coś takiego jak palenie bierne, że innym też to przeszkadza. Lecz nie zrozumiem ludzi nazwyających się moimi znajomymi, ludzi wykształconych, na codzień fajnych i z pokładami empatii. I tu płynnie przechodzimy do sceny trzeciej.

Impreza, konkretniej domówka. Komu przypadł ten chwalebny tytuł gospodarza? No jasne, mi. Wszystko fajnie, zabawa trwa, świat się kręci, a my w nim. I nagle co widzę? Moi goście odpalają papieroska stojąc w pokoju. Zwracam uwagę. Oburzenie, no ale jak to?! Oni przecież stoją na balkonie! Fakt, jedną nogą. Nie dość, że ochładzają mieszkanie, to i smrodzą. Wkońcu posłuchali, wyszli na balkon z krzywymi minami. Lecz oczywiście sytuacja się powtarzała niejednokrotnie i za każdym razem muszę tłumaczyć jak dwuletnim dzieciom "Sio z pokoju! Nie, to że wystawisz głowę to nie znaczy, że magicznym sposobem znajdziesz się na balkonie!"

Wielu z Was powie: "Licz się z tym, zapraszasz gości palących, okaż serce, na balkonie zimno..." itp. Ok, lecz niech oni liczą się z tym, że są niektórzy nie lubią dymu z papierosa. Mało tego, powiem Wam mój sekret! Tu nawet nie chodzi o nielubienie, ale o moje zdrowie. Mam pewną przypadłość, o której dowiedziałam się ostatnio i usłyszałam w gabinecie lekarskim, że mam unikać dymu papierosowego jak ognia, że to najgorsze co może być w moim stanie. I moi znajomi o tym wiedzą. Prosiłam by nie palili w moim towarzystwie nie raz, na darmo... Palą jak nie u mnie (no ok, na balkonie, bo krzyczę), to u siebie (no przecież to u nich, mogą robić co chcą), u siebie w aucie, stojąc ze mną i rozmawiając... A co ja biedna mam zrobić gdy moje prośby nie trafiają do nikogo? Obrażać się, wyjść, zerwać kontakt? Przecież ich lubię i jesteśmy dorosłymi ludźmi, nie powiem im "Albo palanie, albo ja!" Ale to nie koniec historii, nie! Wiecie co jest najgorsze? Może Was zaskoczę, ale paliłam 6 lat - biorąc pod uwagę mój niewielki staż jako dorosły człowiek to naprawde sporo. Rzuciłam pół roku temu, bez większej przyczyny. Przy rzucaniu oczywiście nie obyło się bez komentarzy typu "I tak nie rzucisz", ale to na inną historię. I w związku z tym często słyszę od moich znajomych: "przecież też paliłaś, wiesz jak to jest he he he". Otóż nie, nie wiem jak to jest. Owszem, paliłam, ale nie byłam przy tym chamska i potrafiłam uszanować drugiego człowieka, bez wględu na to czy był palaczem czy nie. Nie paliłam w towarzystwie niepalących, odchodziłam na bok, wychodziłam przed blok, nikomu nie dmuchałam w twarz... Po papierosie wybierałam spacer lub auto, by nie śmierdzieć innym w tramwaju. Lecz dla niektórych to chyba za trudne. Strach pomyśleć jaka będę "wredna", gdy będę miała dziecko i już nie będę dbać tylko o swoje zdrowie.

palacze

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -5 (35)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…