zarchiwizowany
Skomentuj
(9)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Poniedziałkowe popołudnie spędziłem jak zwykle w bibliotece. Przyszła dziewczyna, wiek - na oko 18-20 lat.
Dziewczyna: Czy są jakieś książki Sparksa?
Bibliotekarka: Kogo?
(I tutaj się zdziwiłem - jak na człowieka, który nie miał w rękach ani jednej książki tegoż autora, jestem aż nazbyt obeznany w jego twórczości - bez wątpienia, wpływ koleżanek z klasy.)
Dz: Sparksa! Jak to, nie zna pani?
B: (zawstydzona) Nie obiło mi się, może coś tam i jest, zaraz popatrzę na półkach... O czym on pisze?
Dz: Takie tam o miłości...
B: Jak Boga kocham, nie potrafię skojarzyć.
Dz: No takie tanie gówno, żeby zakompleksione nastolatki miały nad czym płakać! Ja to dla siostry wypożyczam - jak coś.
Starałem się powstrzymać śmiech - nie udało się. Przy okazji, głowy wszystkich czytelników (a z troje ich było, wyłączając mnie) obecnych w bibliotece zwróciły się w ich stronę.
Swoją drogą - może jednak nie takie gówno. Skoro ktoś go wydał.
Dziewczyna: Czy są jakieś książki Sparksa?
Bibliotekarka: Kogo?
(I tutaj się zdziwiłem - jak na człowieka, który nie miał w rękach ani jednej książki tegoż autora, jestem aż nazbyt obeznany w jego twórczości - bez wątpienia, wpływ koleżanek z klasy.)
Dz: Sparksa! Jak to, nie zna pani?
B: (zawstydzona) Nie obiło mi się, może coś tam i jest, zaraz popatrzę na półkach... O czym on pisze?
Dz: Takie tam o miłości...
B: Jak Boga kocham, nie potrafię skojarzyć.
Dz: No takie tanie gówno, żeby zakompleksione nastolatki miały nad czym płakać! Ja to dla siostry wypożyczam - jak coś.
Starałem się powstrzymać śmiech - nie udało się. Przy okazji, głowy wszystkich czytelników (a z troje ich było, wyłączając mnie) obecnych w bibliotece zwróciły się w ich stronę.
Swoją drogą - może jednak nie takie gówno. Skoro ktoś go wydał.
biblioteka
Ocena:
41
(149)
Komentarze