Na fali dzieci upośledzonych, klas integracyjnych itp.
Chodziłam do jak najbardziej normalnego liceum, żadne tam klasy integracyjne i takie tam. W drugiej klasie doszedł do nas pewien chłopiec. Nie było to w żaden sposób oficjalnie potwierdzone, ani podparte papierkiem od lekarza, ale byliśmy absolutnie pewni, że z nim jest "coś nie tak" (podejrzewaliśmy syndrom Aspergera). A co dokładnie było nie tak?
- Chłopak był od nas jakieś 3-4 lata młodszy (wybitnie uzdolniona jednostka)
- Nie posiadał normalnego plecaka jak wszyscy inni, tylko "dziecinny" plecak-walizkę na kółkach z jakąś postacią z kreskówki , który dzielnie tachał z sali do sali (ciężkie to-to musiało być, bo zawsze miał wszystkie podręczniki ze sobą).
- Potrafił zachowywać się całkiem normalnie, ale kiedy coś mu nie pasowało, to potrafił też bić, drapać i gryźć (za co regularnie zgarniał kary typu siedzenie w kozie)
- Z reguły rozumiał materiał, często nawet lepiej od innych, ale kiedy akurat czegoś nie rozumiał, nagle wydobywał z siebie dziki krzyk i wybiegał z sali trzaskając drzwiami. Za którymś razem nawet przestało nas to ruszać.
- Był to ten irytujący typ ucznia, który MUSI przypomnieć nauczycielom kiedy zapomnieli o pracy domowej, czy o teście, a jęki i wzdychania reszty klasy widocznie sprawiały mu przyjemność.
- Niektóre z jego zachowań i reakcji przypominały stereotypowe reakcje postaci z kreskówek i komiksów. Przykładowo, klasyczne wykonywanie facepalma, albo walenie czołem o ścianę, itp.
Chłopiec ten oczywiście przyjaciół nie miał żadnych. Wręcz przeciwnie, wszyscy (nie tylko nasza klasa, był na tyle "dziwny", że cała szkoła o nim wiedziała) się z niego nabijali i unikali jak tylko mogli.
I teraz pytanie: czy taki chłopiec powinien chodzić do "normalnej" szkoły, gdzie jest tylko obiektem drwin, czy też może powinien mieć indywidualny tok nauczania?
Chodziłam do jak najbardziej normalnego liceum, żadne tam klasy integracyjne i takie tam. W drugiej klasie doszedł do nas pewien chłopiec. Nie było to w żaden sposób oficjalnie potwierdzone, ani podparte papierkiem od lekarza, ale byliśmy absolutnie pewni, że z nim jest "coś nie tak" (podejrzewaliśmy syndrom Aspergera). A co dokładnie było nie tak?
- Chłopak był od nas jakieś 3-4 lata młodszy (wybitnie uzdolniona jednostka)
- Nie posiadał normalnego plecaka jak wszyscy inni, tylko "dziecinny" plecak-walizkę na kółkach z jakąś postacią z kreskówki , który dzielnie tachał z sali do sali (ciężkie to-to musiało być, bo zawsze miał wszystkie podręczniki ze sobą).
- Potrafił zachowywać się całkiem normalnie, ale kiedy coś mu nie pasowało, to potrafił też bić, drapać i gryźć (za co regularnie zgarniał kary typu siedzenie w kozie)
- Z reguły rozumiał materiał, często nawet lepiej od innych, ale kiedy akurat czegoś nie rozumiał, nagle wydobywał z siebie dziki krzyk i wybiegał z sali trzaskając drzwiami. Za którymś razem nawet przestało nas to ruszać.
- Był to ten irytujący typ ucznia, który MUSI przypomnieć nauczycielom kiedy zapomnieli o pracy domowej, czy o teście, a jęki i wzdychania reszty klasy widocznie sprawiały mu przyjemność.
- Niektóre z jego zachowań i reakcji przypominały stereotypowe reakcje postaci z kreskówek i komiksów. Przykładowo, klasyczne wykonywanie facepalma, albo walenie czołem o ścianę, itp.
Chłopiec ten oczywiście przyjaciół nie miał żadnych. Wręcz przeciwnie, wszyscy (nie tylko nasza klasa, był na tyle "dziwny", że cała szkoła o nim wiedziała) się z niego nabijali i unikali jak tylko mogli.
I teraz pytanie: czy taki chłopiec powinien chodzić do "normalnej" szkoły, gdzie jest tylko obiektem drwin, czy też może powinien mieć indywidualny tok nauczania?
Autyzm Szkoła
Ocena:
198
(280)
Komentarze