Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#78151

przez ~idiotka2017 ·
| było | Do ulubionych
Mój nick mówi sam za siebie. Byłam w związku przez 5 lat z facetem, który nadużywał alkoholu. Ba, nawet miał do czynienia z narkotykami. Częściej był bezrobotny niż pracował. Miało nawet dojść do ślubu, choć wielokrotnie z nim zrywałam... zrobiłam to ostatecznie, gdy poznałam miłość mojego życia. No właśnie. Jest powiedzenie z deszczu pod rynnę i tak było u mnie. Facet moich marzeń lubił popijać z rodzicami w weekendy. Pewnie wiecie już do czego zmierzam. Gdy pił, był okropny.Podczas kłótni potrafił gadać takie wstrętne rzeczy, że nie umiałam się opanować i dawałam mu w twarz. Nie myślałam trzeźwo. Wtedy on łapał mnie za nadgarstki, za kark. Raz rzucił mnie na ścianę..Sama się dziwię, że mu wybaczałam za każdym razem. Odchodziłam i wracałam po jego szczerych przeprosinach. Głupie serce. Aż w końcu wzięłam z nim ślub. A nawet mi się nie oświadczył. Rzucił mi po pijaku pierścionek na łóżko. Stało się, czasu nie cofnę. Przed Bożym Narodzeniem kłóciliśmy się, bo on kolejny raz nie dotrzymał słowa. Awanturował się.Zamknęłam się w pokoju, wyważył drzwi. Obiecywał poprawę, straszyłam go rozwodem. Miał ultimatum. Prawie trzy tygodnie temu był pijany. Wkurzona wzięłam mu piwo z lodówki. Poszłam się zdrzemnąć do pokoju mamy (jej nie było), bo byłam po nocce. Przyszedł i zaczął się kłócić o te piwo. Nie po to je kupił, abym mu zabierała. Zdenerwowana poszłam na parter, gdzie mamy pokój. Przegadywaliśmy się, przyszedł mój tata. Mąż się zaczął do niego stawiać. Myślałam, że jeszcze chwila i uderzy mojego ojca. Ja w płacz, on się zamknął w pokoju, tata poszedł.Wyszłam się przewietrzyć. Urlop na żądnie, nie byłam w stanie iść do pracy. Mąż wyszedł z domu. Myślę, jedzie do matki. Wróciłam do pokoju. Przyszedł. Podejrzewałam to i spakowałam mu niezbędne rzeczy. Kazałam mu się wynosić.Jedź autobusem. On uparty stoi pod drzwiami. Krzyczy, grozi, że drzwi wyważy. Bronię się, że policję wezwę. Po kilkunastu minutach przegadywania, powiedział p.....l się suko i wyszedł. Pewnie był w sklepie i dokupił brakujące piwo. Wrócił znowu. Zasnął na kanapie w drugim pokoju. Ja prawie oka nie zmrużyłam. Rano ok. 9 zapukał. Nie odezwałam się. Pojechał do matki. Przez pierwsze dni płakałam, nic nie jadłam. On nawet nie dzwonił. Urodziny miał, złożyłam mu życzenia, nie jestem taka. Odpisał. Odprawiłam go. Cisza. 3 dni temu on napisał. Że tęskni, że kocha.. nie już do niego nie wrócę. Nie potrafił się przyznać, że jest alkoholikiem. Nie potrafił dla mnie zrezygnować z alkoholu, choć wiedział, jak cierpię. Ja nie potrafię do niego wrócić. Nawet gdyby był po aa, ja bym się bała, że to kiedyś wróci. Jego siostra chciała, abym dała mu szansę, znalazł pracę (po 5 latach..) i się zmieni. A jak straci? A jak będzie gorzej? Czy Ty byłaś w mojej sytuacji? Nie. Więc nie mów mi, co mam robić. Zmarnowałam 12 lat swego życia. Bezpowrotnie, z własnej głupoty. Dlaczego nie odeszłam wcześniej? Sama pytam się siebie. Tyle czytałam o alkoholizmie, o przemocy.. Dziwiłam się, czemu te kobiety nie odchodzą. A sama byłam jedną z nich. Nie wiem, czy kiedykolwiek zaufam jakiemuś mężczyźnie, z obawy, że mnie skrzywdzi, wykorzysta. Mam 28 lat. I boję się samotności.

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -12 (30)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…