Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#78191

przez ~dotkom ·
| było | Do ulubionych
Właśnie skończyłam czytać kolejne wyznanie wylewające żale na klasy integracyjne. I chciałam napisać, że już wiem, kto jest prawdziwie piekielny na świecie. My. Wy. Dziewczynka, która się oburza, że nie dostała podwyższonej oceny za to, że coś zaśpiewała na zajęciach z muzyki, w przeciwieństwie, do jej upośledzonego kolegi z klasy. Laska, która się wściekała na człowieka, który nie jest w stanie się przemieszczać za to, że wymagał pomocy w przemieszczaniu.
To naprawdę obrzydliwe. Pomyślcie ile razy, każde z Was wymagało pomocy. Pomyślcie, ile razy Wy nie zachowaliście się idealnie. A macie wszystko. Ludzie, których opisywaliście nie mieli niczego.

Irytowało was to, że ich niepełnosprawności były dla Was niewygodne, męczące, uprzykrzające. Pomyślcie, że oni musieli z nimi żyć całe swoje życie. Dziewczynka, która jest wielce urażona, że ćwiczyła gimnastykę i nie dostała za to najwyższej oceny podczas, gdy upośledzony kolega z klasy dostał za to, że udało mu się wreszcie zrobić fikołek. Wiesz, istnieje duża szansa, że jego fikołek był dużo większym osiągnięciem. Tak, każde z nas może go zrobić, ale zapewne w dziedzinie gimnastyki są też tysiące ludzi lepsi od Ciebie. Ale jego ciało sprawiło, że to, co normalne dla innych, dla niego było czymś niesamowitym.

Dziewczyna narzeka, że chłopak na wózku z niesprawną jedną ręką nie prosił za każdym razem kogoś o pomoc w dojechaniu na kolejne zajęcia. A pomyślałaś kiedyś jak upokarzające musi być zmuszonym błagać kogoś cały czas o pomoc w wykonaniu najprostszej czynności? A pomyślałaś, co ten chłopak czuł, gdy nagle wszyscy pognali na kolejny wykład, a on utknął gdzieś na środku uczelni, nie będąc w stanie ani iść dalej, ani się cofnąć?

Tak, idealnym byłoby, gdyby tacy ludzie mieli specjalne miejsce, w którym nie musieliby każdego dnia konfrontować się ze swoimi upośledzeniami. Gdyby każdy z nich miał osobistego asystenta, który rekompensuje mu wszelkie braki w życiu, ale takie miejsca albo nie istnieją, albo są tak drogie, że równie dobrze mogłyby nie istnieć.

Rodzisz się z niepełnosprawnością, bo nie można powstrzymać Twoich narodzin (wiecie, aborcja w przypadkach nawet silnego upośledzenia jest niemożliwa, albo skutecznie utrudniona), jesteś zmuszony by żyć, ale to życie jest Ci na każdym kroku uniemożliwiane.

Rozumiem, że obecność takich osób jest niewygodna. Rozumiem, że wolelibyście zająć się sobą, zamiast pomagać, ale następnym razem pomyślcie, że dla Was to podniesienie kanapki z ziemi, a dla kogoś obiad. Dla was to niewygodność, a dla kogoś życie.

Nie ma miejsc, szczególnie w naszym kraju, które mogłyby się takimi ludźmi zajmować. Klasy integracyjne dają możliwość temu ułamkowi procentu niepełnosprawnych do jako takiego przetrwania tego drastycznego czasu, jakim jest życie. Tego nieustannego walczenia ze wszystkim, przeszywanego sporadycznymi momentami niespodziewanego szczęścia.

Gdy mówicie nie jednej osobie upośledzonej w klasie skazujecie ją na życie w czterech ścianach swojego pokoju, mękę jej rodziny i pozbawiacie ją chociaż namiastki normalnego życia.

Jeżeli musicie się na coś wściekać skierujcie swoją wściekłość z nich, na państwo, które zmusza do istnienia osób wymagających specjalnych potrzeb, a nie pomaga im tych potrzeb zaspokoić. Które jest tak ułomne, że nie potrafi zaspokoić tych potrzeb i na ludzi, którzy sprawiają, że nasze państwo jest tak ułomne. Na nauczycieli, których rolą było być mentorem, a okazali się być fatalni w swoim fachu (wiedząc, że mają upośledzone dziecko - zmiast stosować sztywne kryteria, o których wiadomo, że ktoś się nie dopasuje, więc będą niesprawiedliwe zrobić ocenianie na zasadzie jaki postęp zrobiłeś pomiędzy początkiem roku a końcem).

Wasza wygoda zazwyczaj wiąże się z niewygodą inncyh. W tym przypadku skrajnie drastyczną. A to, czego wymaga się od Was, czyli odrobiny empatii, zrozumienia, dobroci jest niczym w porównaniu z tym, co oni otrzymują - szansę na choć odrobinę dobra w fatalnym g*wnie, w którym się znajdują, pułapce bez wyjścia jaką jest życie z własnymi upośledzeniami.


Polacy, Ziemianie - odrobinę mniej parzenia na siebie, na to co jeszcze możesz jeszcze dla siebie zdobyć, odrobinkę więcej patrzenia na innych. Nie, nikt Wam za opiekę nad ułomami, ale czy tak trudno jest coś zrobić za darmo, żeby pomóc innym? Nikt Wam też za to niczego strasznego nie zrobi.

Ja też bym wolała, żeby ludzi, którzy nie radzą sobie z życiem nie byo wśród nas - bo po co? Ale rzeczywistośc jest taka, że są. I tego już się nie cofnie. Więc albo uprzykrzymy sobie trochę życie, aby pomóc im, albo popchamy ten glupi wózek inwalidzki 15 min dziennie i damy komuś szansę pójścia do przodu z własnym życiem.

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -10 (24)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…