Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#78201

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Mieszkam w bloku na dużym osiedlu. Sąsiedzi praktycznie niewidoczni i niekonfliktowi. Oprócz grzecznościowego "dzień dobry" rzucanego na klatce nie mam z nimi praktycznie żadnego kontaktu.

Jest niestety jedna pani (P). Sąsiadka bardziej z tych denerwujących niż piekielnych. Kobieta bawi się w strażnika porządku i moralności, przy każdym najmniejszym "wybryku" mieszkańców zawsze wiesza w bloku "ogłoszenie". Prośby o cichsze chodzenie po schodach, o niepalenie przy piwnicy, o zamykanie drzwi od klatki. W sumie słusznie zwraca ludziom uwagę, lecz ton jej ogłoszeń i wyzywanie od debili, kur** i głupich ch** nie było miłe. Oprócz rozwieszania ogłoszeń zaczepia też często mieszkańców i zaczyna tyradę, że ktoś śmieci wyrzuca przez okno, że ktoś krzyczy na balkonie, że ktoś psem sra przy wejściu do klatki. Oprócz tych denerwujących wybryków nie była zbyt piekielna. Do czasu.

Zamawiam przez internet zioła. Pokrzywa, skrzyp, mięta czy inna melisa. Na Allegro mam zaufanego sprzedawcę. Cena przystępna, wysyłka ekspresowa i brak jakichkolwiek problemów. Jedyną "piekielnością" jest to, że sprzedawca sam pakuje zioła. W przeźroczyste woreczki strunowe. Brak etykiet, zdjęć, rysunków. Jest tylko mała cenówka z nabazgraną nazwą danego zielska. Wygląda to dość zabawnie i od razu budzi skojarzenia z pewną ziołową substancją ;)

Przy ostatnim zamówieniu wzięłam dodatkowe kilka woreczków ziół dla mamy. Mama wpadła do mnie na kawę, zagadałyśmy się i przy wychodzeniu zapomniałyśmy kompletnie o ziółkach. O paczuszkach przypomniało mi się chwilę po wyjściu mamy. Szybki telefon, matula jeszcze na parkingu więc chwyciłam torebki z ziołami i lecę na dół.

Schodząc po schodach natknęłam się na jednego z sąsiadów, który chodzi o kulach i właśnie sam wychodził z bloku. Nie chcąc się przepychać, przepuściłam pana. Na półpiętrze na wejście wyżej czekała piekielna sąsiadka. Przywitałam się z nią i obie czekamy, aż pan spokojnie sobie zejdzie. Piekielna cały czas dziwnie mi się przyglądała. Nie chcąc stać się ofiarą kolejnego ataku pod tytułem "Jakiś nienormalny człowiek znowu palił przy skrzynkach!", gdy tylko pan o kulach zwolnił schody wyskoczyłam szybko z bloku.


Kilka dni później wracam z pracy. Wchodzę do bloku, zaglądam do skrzynki na listy. W oczy rzuca mi się kartka wisząca na ścianie. Nie wierzę własnym oczom. Szybko zrywam kartkę i lecę do mieszkania sąsiadki. Niestety (albo stety dla niej) drzwi nie otwiera.

Na kartce widniała "informacja" dla sąsiadów o tym, żeby uważać na siebie i swoje dzieci. W mieszkaniu numer XYZ mieszka handlarz narkotykami.

Mieszkanie XYZ to moje mieszkanie. Na ogłoszeniu zostałam opisana z wyglądu i ubioru. Na samym końcu widniała prośba o zaprzestanie przeze mnie niegodziwego zajęcia, w przeciwnym razie sprawa zostanie zgłoszona na policję.

Sąsiadka widząc mnie z woreczkami ziół założyła, że to marihuana. Pani sąsiadka jak widać niezbyt rozgarnięta, musiałabym być kompletnym debilem, żeby latać po bloku z workami z towarem. Pomijam już fakt, że przy takiej ilości marihuany (3 woreczki po prawie 1 kg każdy), sąsiedzi chyba udusiliby się intensywnym zapachem "towaru". Piekielność związana z tym właśnie małym szczegółem? Sąsiadka jest policjantką.

Następnego dnia takie samo "ogłoszenie" znów pojawiło się przy skrzynkach. Tym razem nieco dłuższe, z prośbą o niezrywanie kartki oraz wyzwiskami skierowanymi w moją stronę i groźbami w stylu "jak nie przestaniesz, to ktoś się tobą zajmie". Sytuacja wydaje się mało piekielna i pewnie olałabym to kompletnie, gdyby nie wskazanie przez sąsiadkę konkretnego mieszkania. Obawiałam się problemów. Prewencyjnie zadzwoniłam do właścicielki mieszkania i wyjaśniłam sytuację i uprzedziłam ją o ewentualnych skargach czy telefonach.

Póki co sprawa ucichła. Nie wiem, czy sąsiadka znudziła się, czy wręcz przeciwnie - szykuje jakąś większą akcję.

blok

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 195 (221)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…