Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#78207

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Witam - jest to moja pierwsza historia na piekielnych. Będzie o mojej rodzinie.
Z góry uprzedzam, że będzie długo i może nudno?
I jeszcze przydługi wstęp :)

Mam 30 lat. W wieku 3 lat zostałam oddana przez moich rodziców do moich dziadków i wychowywałam się u nich. Wioski zamieszkania dziadków i rodziców są od siebie oddalone o jakieś 5 km (rodzice mieszkali w innym domu po dziadkach od strony ojca). Moi rodzice całe życie byli "rolnikami". Ich rolnictwo polegało na tym, że dopóki dziadek żył, to dawał im pieniądze na siew, oprysk, paliwo, kombajn itp. Oni zbierali plony i je sprzedawali. Tak "zarabiali" - i to zawsze dziadek musiał im gadać - idź zasiej, idź opryskaj, bo wstyd przed ludźmi itd...
Poza tym w zimie, gdy już przejedli pieniądze, często przychodzili po "pożyczkę" do dziadków: a dziadek dawał, bo wstyd, żeby nie mieli co jeść albo za co kupić węgla.
I żal mu było wnuków - bo rodzice dorobili sobie jeszcze dwóch synów - moich braci. Nazwijmy ich brat D i brat M. Nie wychowywałam się z braćmi i nie są dla mnie jak rodzeństwo - ot, jak dalsi kuzyni.

Ogólnie starzy żyją raczej w marnych warunkach, dopiero niedawno mają ciepłą wodę w domu. Nie umieją żyć jak dorośli chyba. Oprócz brania pieniędzy od dziadków, lubili też na nich nagadywać - jakie to dziadek głupoty wymyśla i zawsze się czepia itd. Nigdy nie dowiedziałam się, czemu zostałam u dziadków - jakieś mętne wykręty, że urodził się młodszy brat M i bla bla... matka nie mogła sobie dać rady.

Gdy byłam na studiach, dziadek umarł i mój ojciec wreszcie w wieku 50 lat (!) musiał pójść do pracy, bo babcia nie mogła już ich utrzymywać, dawała im tylko małe "pożyczki". W czasie studiów utrzymywałam się z dawania korepetycji, w liceum miałam stypendium naukowe i od drugiej klasy LO nie potrzebowałam od dziadków żadnych pieniędzy.
Tyle tytułem wstępu.

Teraz kilka historii właściwych.

1. Skończyłam studia i zamieszkałam w Warszawie.
W tym czasie babcia mieszkała na wsi sama. Moi bracia przyjeżdżali do niej pomagać - ciąć drewno, kosić trawnik, zrzucić węgiel itp. Zawsze im za to płaciła. Mówiła, że kupiła ileś tam paliwa do piły spalinowej – tak, żeby było na cięcie drewna przez całe lato. Po 2 tyg przyszli znowu po pieniądze, bo już się skończyło paliwo w pile. Jak się potem okazało, paliwo zniknęło w starym motorku, którym jeździł brat D po kryjomu. Zabrali mój stary, ukochany, wymuskany rower od komunii (bo przecież już tu nie mieszkam). W zimie idę do nich, a on stoi zardzewiały w śniegu pod okapem. Babcia dała im pieniądze na nowy rower, żeby mieli czym do niej dojechać.

2. Brat M skończył ochronę środowiska w miasteczku obok, a drugi technikum informatyczne. Po skończeniu szkół beztrosko siedzieli sobie w domu i "szukali pracy". Nie wiem jakimi sposobami, bo czas mijał i mijał. W końcu brat mamy - wujek - pomógł im poznajdować prace w pobliskiej fabryce, dzięki znajomościom. Popracowali obaj i po kilku miesiącach się pozwalniali "bo śmierć za nimi chodziła". W fabryce alufelg :P Wujek się trochę przestał odzywać, a moja matka zachodziła przy mnie w głowę dlaczego.

3. Jeszcze miałam trochę złudzeń, że rzeczywiście - może to ciężka praca, może chcą coś ciekawego i rozwojowego.
W zeszłym roku bracia postanowili zrobić karierę w Warszawie. Pomagałam im w szukaniu ofert. Zaoferowałam, że mogę przenocować w moim mieszkaniu (wynajmowanym z moim narzeczonym - sypialnia i salon z kuchnią) itd., i ogólnie pomóc ogarnąć się w Wawie.
Od grudnia do lutego byli u mnie na zmianę, a czasem we dwóch, i chodzili na rozmowy itp. Często kupowałam im bilet na wieś - po części, żeby się na chwile ich pozbyć, a po części, bo było mi ich szkoda, że nie mają kasy. Czasem coś ugotowałam. Nigdy nie usłyszałam dziękuję. Już miałam trochę dość.

W końcu brat D znalazł pracę (podesłałam mu ofertę) testera gier - jest wielkim fanem i to jego jedyne hobby. Praca marzeń, nie jakaś super kasa - ze 2 tys. na rękę, ale praca testera aplikacji to bardzo dobra branża do rozwoju (wiem z autopsji). No to mówię mu - na spokojnie szukaj sobie pokoju.
Mija tydzień, drugi... Salon mam zawalony jego rzeczami i jego osobą, wszystkie pokoje są za drogie i on nie zna Warszawy. Na weekendzie siedzi i gapi się w tv. Proponuję - idź, pozwiedzaj - nic nie widziałeś jeszcze tu (chciałam pozbyć się go choć na chwilę). Jego odpowiedź: "Ja tu nie przyjechałem zwiedzać".
No to zaczęłam sama mu szukać tych pokoi - on sam nie pojedzie, bo się zgubi (chłop 22 lata). Jadę z nim. No pokój OK - nada się. To on jutro podpisze umowę - musi zapłacić kaucję i za pokój za miesiąc. Zaproponowałam, że mu pożyczę (naprawdę chciałam się go już pozbyć...), ale on ma kasę z alufelg jeszcze. Poszliśmy spać. Rano się budzę, a brat D wyskakuje ze złotą myślą. On się zastanowił nad życiem i w sumie to mu się nie opłaca tu pracować i mieszkać. I już dzwonił i odwołał ten wynajem pokoju. A mi żyłka w dupce już pękła i wydarłam się na niego. Że co on robi, że wraca do niczego, do biedy, że może spróbować chociaż miesiąc a potem zobaczyć co i jak. I że jak mu się nie opłaca, to proszę - niech się wyprowadza i kończy tę pracę. I powiedziałam, że już nigdy ma do mnie żaden z nich nie przyjeżdżać, bo nigdy im się praca w Warszawie nie opłaci. Nie będą niestety od razu managerami. Sama przez pierwsze 2 lata zarabiałam 1700...
Napisałam SMS-a do matki - Czy ona się z tym zgadza? Czy zrobił, jak chciał, a ona nie ma nic do gadania? Brak odpowiedzi.

Brat dramatycznie się spakował następnego dnia i poszedł w deszczu zwolnić się z pracy i wrócił na wieś.
Zadzwoniłam po jakimś czasie do babci. Opowiedziała mi, jak wygląda historia z jego strony - on taki biedny, kazałam mu mieszkać w obskurnym pokoju, zwymyślałam go, i dlatego się zwolnił i zrezygnował z Warszawy...

Matka przestała się do mnie odzywać... Minęło półtora roku – zgadnijcie, czy brat D pracuje.
Historia ma dalszy smutny ciąg - ale byłaby już za długa. Dajcie znać, czy chcecie resztę.

rodzina

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 261 (283)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…