Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#78313

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kilka lat temu, gdy byłam w gimnazjum, okazało się że cierpię na fobię społeczną oraz kilka innych chorób i zaburzeń, jednak jedynie fobia jest kluczowa dla historii. Psychiatra wypisał kartkę, aby nauczyciele nie brali mnie do tablicy, nie pytali przy całej klasie, a jeśli już muszą, aby robili to w formie pisemnej. Jednak jeśli grono pedagogiczne zaakceptowałoby to - nie byłoby historii.
Pierwsza lekcja - j. rosyjski. Nauczyciel chwilę po rozpoczęciu lekcji woła mnie do tablicy, przepytuje, oraz mówi, że "nie może słuchać się jakiegoś tam psychiatry, bo nie będzie to sprawiedliwe w stosunku do całej klasy". Poszłam więc do pani pedagog, aby poprosić o interwencję, co było najgłupszym co mogłam zrobić.
Kilka dni później, na tzw. lekcji wychowawczej, wychowawczyni przeprowadziła z klasą "poważną" rozmowę, której treści dokładnie nie przytoczę, ale chodziło o to, że "ona ma FOBIĘ SPOŁECZNĄ więc musicie zaakceptować, że nie będzie pytana i nie będzie odpowiadać przy klasie JAK INNI NORMALNI UCZNIOWIE".
Mijał czas, wszystko wróciło do normy, więc znów kartka od psychiatry z już zakazem czynienia powyższych i znów brak skutków.
Po kilku traumatycznych wydarzeniach, które "na szczęście" się zdarzyły - dostałam nauczanie indywidualne, z zakazem chodzenia na jakiekolwiek lekcje do szkoły. Kilku nauczycieli przychodziło, plan zmieniał się dość często, bo a to ta pani nie mogła dziś, ale inna może, więc będzie co innego. Nie było problemu, poza tym, że minął już jeden semestr a ja nie miałam ani jednej chemii, matematyki i historii. Mama złożyła więc wizytę w szkole, coby wyjaśnić, dowiedzieć się dlaczego tak się dzieje. Okazało się, że do szkoły muszę przychodzić, ale będę z nauczycielem sama w wolnej klasie, bo pani Tereska, Kazia, Zosia i inna Małgosia nie mają aut, a nie dojdą ze szkoły do mojego domu w 40 min po zakończeniu lekcji, zresztą to daleko i fanaberie jakieś. Do przejścia było około kilometra. Takim oto sposobem skończyłam drugą klasę z czwórkami z owych przedmiotów, podczas gdy nawet nie widziałam nauczycielek.
Uprzedzając pytania o zgłoszenie tego gdzieś - dyrekcja nie robiła z tym nic, a po zgłoszeniu do kuratorium i sprawdzeniu okazywało się zawsze że lekcja być musiała, bo jest w dzienniku zapisany temat, data oraz godzina, a nauczyciel normalnie ma wypłacane. Mamie nie chciało się już walczyć z tym wszystkim, więc po zgłoszeniu i takim jego wyniku zaprzestała jakichkolwiek działań w tym kierunku.

szkoła

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -1 (75)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…