Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#78342

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia z wczoraj, może nie jest to akurat dziewiąty krąg piekielny, ale... Oceńcie sami.

Znajomi organizowali w piwnicy ich akademika imprezę urodzinową dla jednej z naszych koleżanek z roku. Był tam też między innymi pewien chłopak - R., z którym znaliśmy się w zasadzie tylko z imienia, może raz rozmawialiśmy w większej grupie na innej imprezie, a studiował na innym kierunku niż ja.
W pewnym momencie wyszłam zapalić i za chwilę R. też wyszedł przed akademik na dymka. Coś zagadał, rozmowa się potoczyła całkiem sprawnie, okazało się, że ma poczucie humoru i pewne poglądy idealnie w moim stylu, więc po powrocie na imprezę gadaliśmy jeszcze dłuższą chwilę, po czym kumple go zwerbowali do wtargania urodzinowego kega. Ten moment wykorzystała laska którą widziałam chyba pierwszy raz na oczy i szczerze, nie chciałabym więcej jej spotkać na swojej drodze.
Mianowicie, dziewczę mocno wcięte i jeszcze mocniej wymalowane, z rozbrajającą szczerością zaczyna mi opowiadać, że oni ze sobą sypiali przed tym, jak mnie poznał, no "na zasadzie frends łit benefits, rozumiesz, nie?". Nie bardzo chciała mi dać dojść do głosu, za to chętnie zaczęła się zagłębiać w jego preferencje seksualne i w to, że wątpi, żebym była odpowiednia, aby mógł się spełnić łóżkowo, no i ona też przecież ma potrzeby, a on jest sprawdzony... I tak dalej. Nie chciałam "podejmować decyzji" w imieniu jego dziewczyny - nawet biorąc pod uwagę, że nie zauważyłam żadnej, ale że się do wczoraj nie znaliśmy za dobrze, mogłam nie wiedzieć, że takowa istnieje. Kiedy ja myślałam jak tu dyplomatycznie nie rozpieprzyć komuś teoretycznego związku, Mocno Wcięte Mocno Wymalowane zamilkło bardzo efektownie na sekundę, a potem stwierdziła, że powiedziała, co chciała i idzie na drinka, bo tam, o tam mają jakieś łyski, a ona lubi z kolą. I poszła. A ja dumałam, czy nie uznała mojego milczenia za zgodę na wpierniczenie się ludziom do łóżka "bo ona ma potrzeby".
Z tego wszystkiego poszłam się poinhalować przed akademik, gdzie spotkałam bohatera wieczoru. Okazało się, że keg gdzieś się zapodział, więc poszli go szukać, a on ma tam czekać. Nie dbając o to, że przez minutę będę wyglądać na totalną desperatkę, zapytałam prosto z mostu, czy ma dziewczynę. Szok, niedowierzanie, zaintrygowanie, no cała feeria emocji mu się odmalowała na twarzy, ale ostrożnie zaprzeczył. To powiedziałam, że jego "frend łif benefits, ta w za wysokich szpilkach" go szuka, bo chciała odnowić znajomość. I poszłam.
Pół biedy, że nie byłam nim nawet zainteresowana tak bardzo (amor przysnął i mnie nie trafiło z miejsca miłosne zauroczenie, całe szczęście), a tym bardziej, że nie byłam jego kobietą. Bo nie wyobrażam sobie nie puszczenia pawia w technikolorze po takim monologu, jaki odbyłam z tym "łyf benefits" indywiduum, gdyby to tyczyło się mnie i mojego faceta. Co kto robi w związkach i byłych związkach to jedno, ale jak poprzedni "związek" wpada niezapowiedzianie i żąda, żeby mu zrobić miejsce w łóżku "bo ty raczej nie będziesz umiała mu zrobić tak dobrze jak ja", to dla mnie trochę powyżej limitu wytrzymałości.

PS. Zmyłam się stamtąd na kameralną domówkę, ale doszły mnie słuchy, że keg się odnalazł, tylko ociupinkę napoczęty. :P

impreza związki

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -5 (37)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…