Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#78420

przez ~paradoxparadoks ·
| Do ulubionych
Zaczęła się fala upałów.

W tramwaju ciepło. Wręcz bardzo. Ponurzy ludzie wracają z pracy, z uczelni. Ci weselsi to pewnie studenci, którzy koniec zajęć świętowali alkoholem.
Sam jestem ledwo przytomny. Źle znoszę upały. W myślach przeklinam fakt, że nie robiłem prawa jazdy, bo nie było mi potrzebne. Ale trudno. Jestem skazany na żółto-zieloną śmierć. Znaczy tramwaj.

Kolejny przystanek. Kolejni ludzie. Wśród młodych osób dostrzegam błysk siwizny. Babcia wraz z towarzyszką-laseczką. Kobiet o wiek się nie pyta, lecz jej twarz i cera wskazują, że bliżej jej 90, niż 18. Wstaję, by ustąpić jej miejsca. Babcia jednak nie widzi. Podchodzę. Stukam po ramieniu, chociaż to niezbyt kulturalne. Wskazuję miejsce, które mój zacny zad zajmował chwilę temu. I co?
Moim oczom ukazuje się mamuśka, która na pustym miejscu dla babuleńki sadza swojego syna-szkolniaka, jak po tornistrze sądzę.
Zwracam uwagę, że ja ustąpiłem miejsca starszej pani, a nie dziecku, które samo jest w stanie stać.

Wniosek z harmidru, który podniosła wokół swej pociechy, był jeden. Wstając zbyłem się prawa do miejsca, a więc ona zrobi z nim co chce. Podtrzymując babuleńkę za ramię, widząc, że nic u mamuśki nie wskóram, wrednie, bo wrednie, pociągam jej syna za ramię. Na pytanie co ja robię, odpowiadam:
- Sadzając Pani syna na miejsce, zbyła się Pani do niego praw, więc go zabieram.
Finalnie kobieta przybrała kolor purpury i nakazała podnieść się synkowi, marudząc na stare baby i jeszcze mniej dżentelmeńskich mężczyzn - czyli mnie.

I to wszystko w 2 minuty. Czuję się jak czempion, bijący rekord pokonania ludzkiej złośliwości.

komunikacja_miejska

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 233 (251)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…