Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#78534

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolejny dzień pracy w moim sklepie.
Dzwoni do mnie klientka, że przyjedzie po parę rzeczy, że razem z córką i że będzie prosiła o porady w wielu kwestiach paznokciowych. Ok, nastawiam się psychicznie na dłuższe posiedzenie z klientką, szykuję już też ulotki informacyjne odnośnie hybryd i produktów, które mogą się przydać przy początkach pracy z paznokciami.

Przyjechali. Cała rodzinka. Na sklepie i tak już był duży ruch, więc ciężko mi było skakać od jednej klientki do drugiej tym bardziej, że nawet nie było jak się za bardzo już poruszać przez ilość osób w pomieszczeniu.

Klientka okazała się być wyjątkowo piekielną matką, szczerze współczuję. Bo gdyby moja matka wygadywała takie teksty na mój temat przy innych, obcych ludziach, to przynajmniej zapadłabym się pod ziemię, albo bym wyszła i nigdy nie wróciła.

Klientka miała listę rzeczy spisanych na chybił-trafił z moich aukcji allegro. Po pierwsze zaczęło się krzyczenie o gratisy. Udałam, że nie słyszę, jeszcze nie zaczęliśmy kompletować zestawu, a tu już pierwsze życzenia. Córka klientki wydawała się mieć wiedzę, wiedziała dokładnie, co chce robić i na czym pracować, starałam się z nią dogadać, ale jej matka nas przekrzykiwała.

"Pani jej tego nie daje, ona jeszcze nic nie umie!", "To nie jest profesjonalistka, wie pani, to takie produkty to dla niej bezsensu, pani da jej coś taniego!", "Ona nic nie umie to wie pani! Tu trzeba wszystko po kolei wytłumaczyć, bo ONA NIE POTRAFI JESZCZE ROBIĆ PAZNOKCI!!".

Autentycznie. Co drugie-trzecie zdanie klientki tyczyło się tego, że jej córka nic nie umie. Z mocnym akcentem, że ONA NIE UMIE i koniec, więc ja mam teraz stanąć na głowie i zamienić profesjonalne produkty na takie dla amatorów.
Mówię dziewczynie, olewając matkę, żeby poszukała sobie kursu, dorzuciłam jej ulotki z podstawowymi informacjami, próbowałam się dowiedzieć, jaki żel by chciała, ile szablonów itp, itd.

Z córką jednak za długo nie porozmawiałam, bo jej matka zaraz mnie wyciągnęła do innego miejsca sklepu, wzięła wzornik i ona chce taki, bo "córcia sobie poćwiczy". Wyginając przy tym wzornik na wszystkie strony i odginając sztuczne paznokcie do granic możliwości. Zwracam jej na to uwagę, że zaraz mi połamie ten wzornik, więc kobieta nim rzuca do koszyczka z pozostałymi wzornikami i stwierdza, że to "dla profesjonalistów, to jej córce niepotrzebne".

Dochodzimy do płatności. Zaczęłam zmieniać ceny sklepowe na te z allegro (rozbieżność cenowa, wysoka marża na allegro, niestety, ale jeśli klient przychodzi z listą z allegro, jak zazwyczaj, to ceny zmieniam na te aukcyjne). Klientka zaczyna się na mnie drzeć, że za drogo, że mam zmieniać ceny, że ona chce zniżkę, że ona dobrze widziała ceny na allegro i tam są niższe! Noż kur... Jak nabijam produkt to jest to normalne, że najpierw pokazuje się cena sklepowa, dopiero potem muszę ją zedytować na aukcyjną. Niemniej po zmianie cen na aukcyjne, klientka wciąż na mnie krzyczy, że ona tyle nie zapłaci, że jest za drogo, że ceny nie te, że ma być taniej! Staram się ją ignorować i dogadać ostatnie ważne kwestie z jej córką. Matka zmienia strategię i uderza do mnie tak: "TO JA POPROSZĘ DUŻO GRATISÓW BO MY TAK DUŻO PIENIĘDZY TU ZOSTAWIAMY!!!".

Nie rozumiem, dlaczego ona krzyczała, bo stanęła tuż obok kasy, tak więc po tym dniu byłam głucha na jedno ucho. Może chciała krzykiem mnie przekonać do rozdania gratisów, które i tak bym dała, jak to mam w zwyczaju dawać do zakupów powyżej 100zł (co również jest opisane na allegro).

Krzykiem nic się nie załatwi, a wrzaski od progu, że się chce gratisów i zniżek wcale ich nie dadzą.

Następna taka agentka przyszła do mnie parę dni później. Kupując nowiusieńką, dobrą lampę do paznokci, życzyła sobie rabatu. Lampę, którą żeby podłączyć i sprawdzić, czy wszystko działa jak należy, musiałam rozpakować z oryginalnej pianki, która nie była jeszcze w ogóle ruszana. Upieranie się, że życzy się 20% (!!!) rabatu na NOWY i SPRAWNY sprzęt nic nie da. Z jakiej racji ten rabat i z jakiej racji mam rozdawać cokolwiek za pół-darmo?

Skąd to się bierze? Na dźwięk słowa "rabat", "zniżka" i "gratis" mam dreszcze.

sklepy klienci

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 183 (201)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…