Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#78610

przez ~crazycatlady666 ·
| Do ulubionych
O tym, jak skutecznie zniechęcić do siebie nową lokatorkę w kilku krokach.

Najpierw krótkie wyjaśnienie - wynajmuję pokój w mieszkaniu trzypokojowym. W jednym pokoju mieszka para po trzydziestce, to oni są prawą ręką właściciela i zajmują się sprawami finansowymi, dbają o mieszkanie, naprawę sprzętów i w razie jakiegokolwiek problemu, trzeba się zgłaszać do nich. W drugim, jednoosobowym pokoju gnieżdżę się ja, natomiast w trzecim (stwór z kosmosu jak na moje oko) dziwak studiujący psychologię.
W sumie to ciekawe, że wiele osób z problemami psychicznymi wybiera właśnie ten kierunek. Ufoludek nie jest wyjątkiem od tej reguły.

Krok 1. Jesteś pierwszy raz w nowym mieszkaniu, parka robi ci kawę i woła ufoludka, coby się zintegrować. Ufoludek siada koło ciebie na kanapie i patrzy się przed siebie bez słowa. Ponieważ para gdzieś się zapodziała (jesteśmy w ich pokoju), zagaduję grzecznie jak mu się tu mieszka. Odpowiada że net jest *ujowy, dodatkowo on ściąga filmy i gry przez całe dnie, więc aby obejrzeć film bez "mielenia", trzeba go ściągać z godzinę. Nie powiem że mi gul nie skoczył, o dziwo okazało się to nieprawdą (tak jak spędzanie całego dnia przez ufoludka na uczelni, podczas mojego 3-tygodniowego bezrobocia najdłuższy czas, kiedy go nie było trwał 2 godziny).

Krok 2. Wchodzę do kuchni, mam zamiar zrobić obiad gdy momentalnie materializuje się tam ufoludek. Pomyślałam, że chce zrobić sobie herbatę czy coś do jedzenia, ale nie. Stoi i patrzy co robię. Jakoś niemiło mi się zrobiło, pytam więc czy chce się do zlewu dostać czy jakieś szafki w kuchni, a ja mu przeszkadzam. Nie, nic nie chce. Po prostu gapi się na to, co ja robię.

Żeby nie było tak dziwnie, zaczynam coś gadać. Nagle on wskazuje na grafik sprzątania, mówi że ten tydzień to moja kolej i mimo dokładnych rozpisek na kartce - sam tłumaczy co mam zrobić. Twierdzi, że sam ogarnia mieszkanie w 15 minut, po sekundzie się poprawia, że jednak zajmuje mu to godzinę...
Mówię że posprzątam w piątek, bo wyjeżdżam na weekend i będę późno w niedzielę. On odpowiada, że fajnie iż wracam w niedzielę, zdążę wynieść śmieci bo on tego nie lubi robić, a od poniedziałku jego kolej. Miło.

Krok 3. Wystarczy że puknę drzwiami, koleś (bardzo osamotniony) nieważne ile razy wejdę i wyjdę z mieszkania czy z pokoju, wyłania się ze swojej pieczary licząc nawet na chwilową wymianę zdań. Przypominam że jest to student trybu dziennego, jest maj więc do sesji daleko, a chyba zajęcia jakieś ma (ale widocznie nie chodzi).

Kilkukrotnie wprasza się niechciany do pokoju, a ja nie chcąc rozpoczynać wspólnego mieszkania kłótnią, przeglądam spokojnie internet i prowadzę niezbyt klejącą się konwersację.

A oto jakich mądrości dowiaduję się od ufoludka - On kobiety tresuje, odcina od koleżanek i nie pozwala wyjść na miasto bez niego. Kobieta (a raczej dziewczyna, bo swe zainteresowanie kieruje wyłącznie na nastolatki, sam ma 23 lata) ma robić zakupy, gotować i sprzątać. On nie pomaga, bo zajmuje się męskimi rzeczami (ciekawe jakimi? Śmieci nawet wynieść nie chce, a w mieszkaniu nigdy nic nie naprawił) poza tym UTRZYMUJE JĄ. To ciekawe, bo twierdził że żyje ze stypendium w wysokości 1000 zł. Koszt za wynajem pokoju to ok 700 zł. Cud?

Krok 4. Ufoludek jest męczący i nachalny. Nie dość, że wbija się do cudzego pokoju (niezapraszany!) to jeszcze krytykuje - przełącz muzykę, bo polski rock to gówno. Nie przeglądaj piekielnych, moja była to czytała i to jest gówno. Włącz jakąśdziadowskądlaciebiemuzykę, oczywiście odmawiam i mam go gdzieś.

Stara się wyciągnąć mnie na miasto, bo gra The Cranberries i chce iść do parku, by podsłuchać jak grają w pobliskim budynku. Nie zgadzam się, koleś wygląda jakby miał mi za to dać w gębę.

Krok 5. Kłam jak najęty. Co 2,3 dni przez kilka ładnych godzin nie ma internetu. Ufoludek podobno potrafi go naprawić, ale nie chce mi pokazać jak. Argumentuje brak netu, mówiąc że poprzednia lokatorka (20-letnia kelnerka) coś namieszała w sieci i dlatego tak jest. Para, o której wspominałam wcześniej - przebywa większość czasu poza domem. Okazuje się, że nigdy nie ma takiej sytuacji kiedy są w mieszkaniu. Zgłosiłam im zaistniałą sytuację, byli szczerze zdumieniu, bo ani Ufoludek ani poprzedni lokatorzy im tego nie zgłaszali. Może popadam w paranoję, ale podejrzewałam ufoludka o odcięcie mi sieci, by lepiej gry i pornole ściągać.

Krok 6. Ufoludek odrzucony przeze mnie, zaczyna nieładnie o mnie mówić. Rozmawiam sobie w swoim pokoju, drzwi zamknięte, ton głosu normalny. Narzekam na internet, trochę na ufoludka, wszystko co mówię kilka godzin później jest powtarzane przez niego w kuchni, gdy rozmawia z naszą współlokatorką. Myślał, że nie usłyszę? Zwłaszcza że mam pokój tuż obok kuchni?

Krok 7. W końcu kolega znajduje czas i mnie odwiedza! Dzwoni domofon, ufoludek wygląda ze swej pieczary. On się nie odzywa, ja się nie odzywam, tylko otwieram drzwi guziczkiem.
Ufoludek specjalnie wychodzi do kuchni, skontrolować z niej kto wejdzie. Wszystko przebiega bez słowa gdyż już wtedy nie udajemy nawet, że się lubimy.

Przychodzi kolega, ufoludek patrzy jak wyciągam dwa piwa z lodówki, zagląda do szafki kiedy ją otwieram i wyjmuję otwieracz. Otwieram koledze drzwi do mojego pokoju i po chwili zatrzaskuję je przed nosem ufoludka, który wracając do siebie chce zapuścić żurawia do mojej samotni.
Boję się studentów psychologii...

stancja

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 192 (252)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…