Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#78612

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jestem czytelniczką Piekielnych już od wielu lat, jednak dopiero teraz decyduję się opisać kilka piekielności, które mnie spotkały. Podczas studiów zebrało się troszkę kwiatków, szczególnie ze strony konkretnych osób z grupy studenckiej. Może dla niektórych te sytuacje nie wydadzą się dość piekielne, jednak, jeśli ma się do czynienia z nimi praktycznie na co dzień, przez całe studia, to potrafią uprzykrzyć życie. Będzie przydługo, bo chciałabym opisać wszystkie kwiatki :) Ale do rzeczy.

1) Zaczęło się niewinnie...

Chyba jak na każdym kierunku studiów (a przynajmniej w większości) istnieje coś takiego jak samorząd, czy jakieś stowarzyszenie zrzeszające studentów tego samego kierunku na różnych uczelniach. Organizują oni różne spotkania, wyjazdy, konferencje, szkolenia, w zależności od charakteru kierunku. Ogólnie rzecz biorąc, nie mam nic przeciwko temu, niech każdy robi sobie po zajęciach co chce. Ale właśnie, po zajęciach...
U nas, ze względu na obecność ćwiczeń w małych salach, zostaliśmy podzieleni na 10-osobowe grupy. W tejże grupie część osób należała do takiego stowarzyszenia. Na porządku dziennym było przechwalanie się (głównie prowadzącym), czego to oni nie zorganizowali, na jakich spotkaniach nie byli, opuszczanie zajęć, zwolnienia dziekańskie. Efekt był dwojaki: albo prowadzący traktowali ich łagodniej, albo to my, zwykłe szaraczki, nawet będąc w większości, musieliśmy dostosowywać np. terminy kolokwiów/poprawek do ich zajęć, nota bene, dodatkowych. Wytrzymaliśmy tak rok, drugi. Aż w końcu...

2)Przełożę zajęcia bez informowania o tym grupy

Jedna osoba próbowała na siłę uszczęśliwić wszystkich (bodajże 2 lub 3 takie 10-osobowe grupy) i przełożyć zajęcia z pomniejszego przedmiotu, na którym jednak wymagana była obecność na minimum 80% spotkań (takie mamy prawo na uczelni i raczej każdy to respektuje). Wychodziła wówczas jedna nieobecność na cały przedmiot. OK, może i pomysł byłby dobry, gdyby...

a) temat przełożenia zajęć pojawił się na forum ogólnym, bądź chociaż w gronie osób zainteresowanych,

b) każdy wiedział o przełożeniu tychże zajęć chociaż na kilka dni przed.

Wyszło na to, że o przełożeniu zajęć wiedzieli tylko członkowie stowarzyszenia, kilka wybranych osób. Reszta naszej grupy dowiedziała się dzień przed, na zajęciach trwających do godziny 20.00, a osoby z innych grup - nawet tego samego dnia, co zajęcia. W każdym razie, ja byłam w gronie osób, które na zajęciach pojawić się nie mogły, zebrało się nas ponad połowa gurpy. Poszłam do prowadzącej, wyjaśniłam sytuację, że mało kto wiedział o tej zmianie, że sporo osób nie przyjdzie, bo po prostu to był piątek i ludzie mieli już zakupione bilety na pociągi, busy. Prowadząca się, delikatnie mówiąc zdenerwowała, najpierw na nas, że nie przyjdziemy, ale później dotarło chyba do niej, że to nie nasza wina. Nie wiem jak sytuacja się skończyła, czy wspaniałomyślna osoba miała jakieś problemy z tego tytułu.

3) ALE JA STUDIUJĘ DRUGI KIERUNEK

Część z wyżej wymienionej elity należącej do stowarzyszenia zaczęła studiować drugi, dodatkowy kierunek. Studiując drugi kierunek należy się indywidualny tok studiów. Jednak oni zdecydowali się na siłę zostać w naszej grupie i uprzykrzyć reszcie życie. Nie można było przełożyć zajęć, nawet jeśli to było przed Bożym Narodzeniem, długim weekendem, czy innym dłuższym wolnym, bo osoby studiujące drugi kierunek stwierdzały, że im nie pasuje żaden inny termin. Ok, jestem w stanie się dostosować raz. Dwa razy. Ewentualnie siedem. Ale miarka się przebrała, gdy chcieli przyjść na zajęcia mimo godzin dziekańskich/rektorskich (w zależności od uczelni różnie się to nazywa) tuż przed Świętami, ponieważ oni nie będą mieli kiedy tego odrobić! Prowadząca odpowiedziała, że nie może przeprowadzić zajęć w czasie godzin rektorskich bez zgody szefa katedry, a taką zgodę można uzyskać tylko, kiedy cała grupa się zgodzi na takie wyjście. Mogę się jedynie domyślać, po docinkach ze strony prowadzącej, że mimo braku zgody połowy grupy próbowali coś ugrać u Profesora (szefa), na szczęście bezskutecznie.

4) Jednak apogeum wszystkiego nastąpiło dopiero na końcówce...

Moim zdaniem to po prostu był szczyt hipokryzji (odsyłam do historii nr 2). Plan się nam tak ułożył, że pewne ćwiczenia mieliśmy do późnych godzin wieczornych w piątek. Od razu, jeszcze przed rozpoczęciem jakichkolwiek zajęć w konwersacji ustaliliśmy, że zajęcia przekładamy, na wtorek lub środę (100% zgody 20-osobowej grupy!), a jako, że miałam czas to w poniedziałek podeszłam wszystko ustalić z prowadzącą. Niestety, nie było jej, dlatego całość została ustalona we wtorek, prowadzącej pasowała jedynie środa, a koniecznie chciała je przełożyć (bo kto chce siedzieć w pracy w piątek do wieczora, skoro może mieć wolne...).
W międzyczasie w konwersacji zawrzała burza, że kilku osobom (z historii nr 3) jednak nie pasuje żadne przekładanie i mam zostawić piątek! Ja odparłam, że już wszystko przełożone, że prowadząca chciała koniecznie w środę mieć zajęcia. Tuż po tym dostałam bardzo nieprzyjemny telefon, że jak ja śmiałam bez zgody CAŁEJ grupy przekładać zajęcia, bo im nie pasuje! (ha, a kto wcześniej odstawił taki sam numer? Tak, to dokładnie ta sama osoba, co w historii nr 2)
Tu już się mocno zdenerwowałam, więc podreptałam do prowadzącej, przedstawiłam sytuację. Oburzona tym całym kuriozum postanowiła to wyjaśnić na najbliższych zajęciach, które miały się odbyć jeszcze zgodnie ze starym planem. Naprawdę żałuję, że mnie nie było na tych zajęciach, wiem tylko tyle, że temat został podjęty przez rzeczonych studentów, a prowadząca zdrowo ich opieprzyła, że nie będzie dostosowywać grupy do garstki osób. Nagle można było się przenieść do innej grupy i dostosować plan zajęć na obydwu kierunkach, lepiej późno niż wcale!

P.S. Naprawdę, jestem w stanie wiele znieść, do wielu rzeczy się dostosować. Spełnić prośbę. Ale jeśli prośba zmienia się w żądanie no to już jest coś mocno nie-halo...

To by było na tyle, drogi Czytelniku, gratuluję dotrwania do końca opowieści :) Jeśli historia się przyjmie, to opowiem o piekielnościach ze strony prowadzących.

studia

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 28 (78)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…