Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#78894

przez ~Aleksss ·
| Do ulubionych
Witam, moja historia dotyczy Polonii za granicami.

Pracowałem w dosyć sporej firmie niemieckiej jako tak zwany brygadzista, jedyny Polak (na około 20) mówiący po niemiecku - czyli wszystkie sprawy przechodziły przez moje ręce.

Jedna z perełek:

Czwartek, dzwoni do mnie jeden z pracowników i prosi o możliwość pojechania do domu, bo mu cieli się krowa. Ok, jakoś przekonałem szefa, bo takich wolnych nie dostawali raczej u nas pracownicy, tym bardziej nowi.

Po pół godziny szef dzwoni do mnie z pretensjami, bo pięciu się pakuje na weekend do Polski i rzekomo dostali ode mnie pozwolenie. Szef podał mi telefon i główny kierownik zamieszania oznajmił, że skoro tamten już jedzie, to oni sobie z nim pojadą. Po tłumaczeniu z mojej strony, że zgoda jest wyjątkowa i nie ma czegoś takiego w tej firmie, że przychodzą, kiedy im pasuje, poleciało kilka obelg, że jestem faszysta i Goebbels, i że taki dla Polaków, i że tamto i jeszcze tamto.

Z racji że zawsze pomagałem swoim i zdenerwowały mnie takie zarzuty, powiedziałem krótko i na temat: kto nie przyjdzie w piątek do pracy, może od razu zabrać swoje rzeczy i nie ma powrotu, a zgodnie z umową nie otrzyma pieniędzy za ostatni okres. Chamsko, ale sytuacja mnie zmusiła.

Sprawa teoretycznie się rozwiązała, ale do piątku, kiedy to grupa niezadowolonych „ludziów” przyjechała do mnie pod dom, żeby ręcznie pokazać swoje niezadowolenie. Niestety trafili na zły moment, kolega z pracy był u mnie w odwiedzinach. Szybka wymiana zdań i powiedziałem, że jeżeli w tej chwili nie odjadą, wezwę policję.

Niestety w tym momencie poleciał kamień w szybę. Moje nerwy, już i tak poszargane przez wszystkie problemy, które miałem przez swoich rodaków na przestrzeni kilku miesięcy, po prostu puściły, wyszedłem rozwiązać sprawę, a z racji że trenowałem przez bardzo długi czas różne sztuki walki, a i moi przeciwnicy to 2 starszych panów i 2 młodszych, ale nieco wysuszonych z powodu syndromu białego nosa, nie mieli wielu szans.

Po chwili zjawiła się wezwana przez kolegę policja. I przez jeden głupi dzień sprawa skończyła się dla wszystkich mandatami, kosztami wymiany okna oraz utratą pracy w trybie natychmiastowym.

Oczywiście trafiły do mnie opowieści, że to ja jestem wszystkiemu winny i każdy POLAK BRYGADZISTA to największa szuja.

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 258 (290)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…