Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#78895

przez ~Lusiaxxd ·
| było | Do ulubionych
W ostatnich latach dzięki finansowaniu z UE organizowanych jest wiele różnych staży zawodowych. Idea w sumie fajna, można nauczyć się czegoś nowego, podnieść kwalifikacje i iść do pracy, zamiast siedzieć na bezrobociu. Sama miałam okazję z takiej pomocy skorzystać, bo skoro można - to czemu nie?

Staże są organizowane przez różne "Fundacje" i na pewno wiele z nich jest ok, jednak niestety moja nie do końca.
Może nie była jakoś strasznie piekielna, jednakże postanowiłam wspomnieć o kilku szczegółach, tak, żeby inni mieli to na uwadze.

Do samego szkolenia nie mam żadnych obiekcji - było naprawdę dobre. Problemem była organizacja całej reszty. Przede wszystkim, gdy znalazłam ogłoszenie był wrzesień, we wrześniu także złożyłam wszystkie wymagane dokumenty. Poinformowano mnie, że szkolenie wystartuje z końcem września, ewentualnie na początku października. Szkolenie rozpoczęło się jednak w grudniu. Ale to mogło faktycznie nie być zależne od organizatorów, więc ok, nie czepiajmy się.

Na szkoleniu mieliśmy mieć zapewnione materiały edukacyjne, czyli z tego, co nam powiedziano po prostu podręczniki. Najpierw miały pojawić się na początku szkolenia, potem na koniec, ale przed egzaminem, później przed rozpoczęciem stażu, a w efekcie nikt ich nigdy nie widział, chociaż podobno w pewnym momencie czekały na nas w biurze, zakupione i gotowe do wydania.

Na czas szkolenia i na czas stażu mieliśmy ubezpieczenie zdrowotne. Problemem był miesiąc przerwy między szkoleniem a stażem (teoretycznie było mówione, że żadnej przerwy nie będzie). W biurze fundacji kazano nam na ten miesiąc (Styczeń) zarejestrować się w PUP jako bezrobotni. Spoko i fajnie, ale nie mogliśmy się zarejestrować, bo fundacja nie wydała nam żadnego zaświadczenia/informacji/dyplomu/whatever, że byliśmy na szkoleniu itd., a bez tego pani w PUP zarejestrować nie chciała. Na szczęście styczeń minął szczęśliwie i bezwypadkowo, i zaczęły się upragnione staże.

Większość osób sama dogadała sobie miejsca w firmach, ale i tak były straszne spóźnienia i chaos po stronie organizacyjnej.

Najdotkliwsza jednak piekielność dotyczyła wypłat, a raczej terminu ich wypłacania. To, że były płatne z dołu, to zwykła rzecz. To, że były płatne po dostarczeniu listy obecności,też jest w pełni zrozumiałe. Ale to, że często czekaliśmy na pieniądze 2-4 tygodnie to moim zdaniem grube przegięcie. Tym bardziej, że fundacja zobowiązała się, że przelewy będą robione w ciągu 14 dni od dostarczenia list obecności, a często ten termin był łamany, co tłumaczono faktem, że ktoś jeszcze listy nie doniósł, a to, że ktoś z fundacji poszedł na urlop, bo przecież też mu się należy, albo, że nie zdążyli jeszcze tego nam popodliczać (w szkoleniu brało udział 11 osób, więc chyba nie aż tak dużo?).
Na szczęście staż już się skończył i mam normalną umowę. A na przyszłość wiem, że decydując się na taką formę zatrudnienia/szkolenia trzeba szukać opinii o fundacji, która to organizuje.

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 18 (54)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…