Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#78918

przez ~Mundek ·
| Do ulubionych
Pracuję w dość sporym markecie budowlanym.

Mamy na naszej liście takiego klienta, którego najchętniej każdy z obsługi sklepu nawet nie wpuszczałby do środka. Ale wyboru nie ma, bo facet jest naszym dużym odbiorcą. Miesięcznie co najmniej jedna faktura na kilkanaście bądź kilkadziesiąt tysięcy, po drodze jeszcze kilka mniejszych, więc chowamy dumę do kieszeni i jak przychodzi, szykujemy się na niezłe cyrki.

Z facetem jest problem. Prowadzi jakieś biuro obrachunkowe, a jego szwagier, dla którego te wszystkie materiały od nas idą, zajmuje się wykończeniami. Z tym, że ten drugi nie ma zarejestrowanej działalności gospodarczej. W skrócie, zarabia na fuchach.

W czym więc jest problem? Faktury za materiały idą na jego firmę. Wykończeniowiec ma roboty od groma, bo jest tańszy od konkurencji, gdyż potrafi załatwić materiały po cenie bez VAT-u. Schody zaczynają się, gdy faktur na firmę szwagra nie uzna skarbówka i nie da mu zwrotu podatku. Wtedy mamy przechlapane my, czyli obsługa sklepu. Od magazyniera, wydającego towar, po kierownika. Cytując, "boście k***y ch****o faktury wystawili i teraz bulić muszę”.

Taa, to nasza wina, że chce wałki na VAC-ie kręcić i mu skarbówka nie daje.

Na koniec dodam, że gość ma zawsze świetne wyczucie czasu i najczęściej przyjeżdża się awanturować, gdy w sklepie prawie nie ma klientów. A my, widząc zbliżający się cyrk, gramy w kamień-papier-nożyce, kto ma go obsługiwać. Do tej pory, a pracuję tam już jakiś rok, musiałem się dwa razy z nim użerać...

market budowlany

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 129 (149)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…