Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#78964

przez ~Mishuggenah ·
| Do ulubionych
Kilka miesięcy temu z narzeczoną wynajęliśmy od znajomych mieszkanie - oni się przenieśli do nowego. Wcześniej mieszkali tutaj z kotem. Niedawno się okazało, że ten kot miał w bloku kocią przyjaciółkę. Kotka przechodziła od sąsiadów po poręczach balkonów do nas - spoko, lubię zwierzęta!

Gdy za pierwszym razem dzieci sąsiadki przyszły po kota, który nie chciał ruszyć się z naszego balkonu, śmiałem się. Za drugim razem też, ale już nie tak szeroko. Gdy taka sytuacja powtarzała co parę dni, a pewnej niedzieli trzykrotnie w ciągu 2 godzin, trafił mnie w końcu szlag i dzieci zebrały opieprz. Inna sprawa, że pomimo prośby, by poczekały przed drzwiami, władowały się do mieszkania (moja wina, że zostawiłem uchylone drzwi, niestety moja wiara w ludzkość była jeszcze wtedy na jako takim poziomie).

Ostatnio odpoczywamy sobie z narzeczoną w niedzielę po sobotniej imprezie leżąc w dużym pokoju na kanapie, korzystając z uroków Netflixa, a tu nagle dzwonek do drzwi - patrzymy po sobie myśląc "kot!". Faktycznie, był na balkonie. Ignorujemy! Dzieciaki postanowiły chyba jednak antywłamaniowe drzwi wyważyć, waląc w nie niemiłosiernie. Dodam, że dzień wcześniej byliśmy na weselu i w niedzielne przedpołudnie nawet szczypiorek w doniczce rósł zbyt głośno.

Następnym razem ktoś wróci do domu w plastikowym worku. Pytanie tylko - kot, czy owe dzieci?! W sumie, szkoda zwierzęcia!

Dom

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 133 (169)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…