Są studenci i Studenci.
Studiuję jeden z bardziej przyszłościowych kierunków na mniej przyszłościowej uczelni.
Kolokwium z jednego przedmiotu polegało na napisaniu programu według podanych wytycznych. Zasada była prosta: aby w ogóle myśleć o pozytywnej ocenie, program musiał się uruchomić. W przeciwnym razie z automatu była ocena "2".
Jeden z kolegów pochodzi z Rosji. Jak się do nas dostał - nie wiem, nie wnikałem. Faktem jest, że generalnie nie radzi sobie źle. Ale z tym jednym przedmiotem miał ogromny problem. Na zajęciach cały czas mu nie szło, a co gorsza wszedł w konflikt z prowadzącym.
Pierwszy termin kolokwium oblał. Jego program miał taką ilość błędów, że na ekranie zrobiło się czerwono. Tak samo jak jeden z "naszych".
"Nasz" oblał również drugi termin. Nie zauważył jednego błędu - dwója. Jednak kolega z Rosji nawet się nie pojawił na drugim terminie, a o dziwo z egzaminu otrzymał ocenę pozytywną (prowadzący przepisywał ocenę z ćwiczeń na egzamin). Jak?
Poskarżył się dziekanowi, że ze względu na dyskryminację otrzymał negatywną ocenę i że tak tego nie zostawi i dziekan ma coś z tym zrobić.
Skąd o tym wiemy? Prowadzący przedstawił sprawę kilku zaufanym osobom.
Nie będzie morału. Po prostu brak mi słów.
Studiuję jeden z bardziej przyszłościowych kierunków na mniej przyszłościowej uczelni.
Kolokwium z jednego przedmiotu polegało na napisaniu programu według podanych wytycznych. Zasada była prosta: aby w ogóle myśleć o pozytywnej ocenie, program musiał się uruchomić. W przeciwnym razie z automatu była ocena "2".
Jeden z kolegów pochodzi z Rosji. Jak się do nas dostał - nie wiem, nie wnikałem. Faktem jest, że generalnie nie radzi sobie źle. Ale z tym jednym przedmiotem miał ogromny problem. Na zajęciach cały czas mu nie szło, a co gorsza wszedł w konflikt z prowadzącym.
Pierwszy termin kolokwium oblał. Jego program miał taką ilość błędów, że na ekranie zrobiło się czerwono. Tak samo jak jeden z "naszych".
"Nasz" oblał również drugi termin. Nie zauważył jednego błędu - dwója. Jednak kolega z Rosji nawet się nie pojawił na drugim terminie, a o dziwo z egzaminu otrzymał ocenę pozytywną (prowadzący przepisywał ocenę z ćwiczeń na egzamin). Jak?
Poskarżył się dziekanowi, że ze względu na dyskryminację otrzymał negatywną ocenę i że tak tego nie zostawi i dziekan ma coś z tym zrobić.
Skąd o tym wiemy? Prowadzący przedstawił sprawę kilku zaufanym osobom.
Nie będzie morału. Po prostu brak mi słów.
zagranica
Ocena:
167
(177)
Komentarze