Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#79060

przez ~Syndrom ·
| Do ulubionych
Kilka lat temu pracowałem w małym POZ na wsi, gdzieś na południowym wschodzie. Pewnego dnia przyszedł miejscowy ksiądz. Już wcześniej słyszałem, że fajny, zaangażowany społeczniak. (S)ługa Boży wyciąga kartkę papieru i wywiązuje się taki oto dialog:

S: Szczęść Boże! Potrzebuję zaświadczenie dla chłopców z drużyny, że są zdrowi i mogą jechać na turniej piłki nożnej.
J: Ok! Niech przyjdą po szkole to się zbada i wystawi zaświadczenia.
S: Po szkole nie mogą, nie mają czasu.
J: To niech przyjdą jak będą mogli.
S: Doktorze gardłowa sprawa, turniej za dwa dni.
J: To trudna sprawa, bez badania nie podpiszę.
S: Ale to zdrowe chłopaki, wszyscy z tego ośrodka!
Tu zerkam na kartkę i widzę, że poza podpisem księdza i pieczątką parafii nic tam nie ma.

J: Ale tu nie ma nawet wymienionych nazwisk!
S: Nazwiska to ja już potem podpisuję!
J: Ja się pod tym nie podpiszę.
S: No wie Pan co? A ja się nie bałem zaryzykować i podpisałem, że mogą grać.
J: Miejmy nadzieję, że podpis księdza wystarczy.

I do dzisiaj się zastanawiam...
Szedł na bezczelnego i myślał, że młodego onieśmieli? Czy może to już wcześniej się zdążyło?

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 190 (208)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…