Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#79350

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Studiuje język angielski. Ostatnimi czasy pojawiła się na uczelni okazja na przećwiczenie umiejętności translacji pomiędzy naszym ojczystym językiem i właśnie językiem angielskim. Mianowicie, jeden ze znajomych nauczycieli na uczelni poszukiwał ochotników do pomocy przy jego piśmie on-line, praca w miare prosta tłumaczenie tekstów do wywiadów z zagranicznymi artystami. Tematyka jak najbardziej mnie interesowała, więc podjąłem się pracy i chętnie tłumaczyłem. Zajmowało mi to zazwyczaj jeden dzień roboczy w tygodniu jeżeli miałem czas nad wszystkim przysiąść od rana. Praca oczywiście pro bono.

Wszystko szło dobrze do czasu sesji letniej, gdzie musiałem się mimo wszystko skupić na zaliczeniu przedmiotów. Poinformowałem tak samo pana redaktora że na czas sesji będę tłumaczył tylko krótsze teksty. Sesja dobiegła końca, lato nadeszło i wróciłem do normalnego trybu tłumaczeń. Niedawno otrzymałem maila z zapytaniem czy nie byłbym w stanie tłumaczyć więcej tekstów (brakowało ponoć dziesięciu tych dłuższych) przez najbliższe dwa tygodnie. Okazuje się że wszyscy ,,wolontariusze” również mieli sesje i powyjeżdżali na wakacje.

Sam musiałem odmówić gdyż już lada dzień sam wyjeżdżam na festiwal nad Odrą. Przez wakacje załatwiam też wszystkie sprawy osobiste, ważne wizyty lekarskie i tym podobne. I teraz, drodzy czytelnicy, powiedzcie mi. Kto był piekielny? Redaktor który żeruje na studentach aby oszczędzić na tłumaczeniu, który pakuje się w taki problem. Czy ja zły student który nie chce tyrać za darmo?

studia praktyki

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -8 (28)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…