Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#79520

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Bycie niepełnosprawnym w naszym świecie to kicha.
Sytuacja sprzed roku.

Uszkodziłam sobie kolano - naderwałam wiązadła i musiałam poruszać się w ortezie, która usztywniała całą nogę.

Chodziłam o kulach , ale chodziłam! Mogłam nawet jeździć samochodem, choć to było trochę trudniejsze i robiłam to tylko na krótkich odcinkach - do przedszkola i z powrotem. Ewentualnie do lekarza.

Piekielność zaczyna się w momencie, w którym próbuję zaparkować samochód. Nie przysługuje mi prawo do parkowania na miejscu dla niepełnosprawnych (choć taka faktycznie w chwili obecnej jestem) bo nie mam odpowiednich orzeczeń i karty parkingowej. Mogę zaparkować na zwykłym miejscu ale nie wysiądę z samochodu - muszę drzwi otworzyć na maxa by wciągnąć tę sztywną nogę.
Zaparkowałam więc pewnego razu na placu przedszkola, bo była brama otwarta, a panie w przedszkolu wiedziały co i jak. Za mną wjechał pan, który ma wykupione od przedszkola miejsce parkignowe. Wjechał i poszedł zamknąć bramę - poprosiłam go by jej nie zamykał bo ja zaraz wyjadę i ją zamknę, a dla mnie to problem wsiadać i wysiadać z auta. Myślicie, ze pan mnie posłuchał? nieeeeee zrobił mi na złość i jeszcze mnie skrzyczał, że tu nie wolno parkować i takie tam.

Piekielność nr 2. Pojechałam z tą nogą do ortopedy do kontroli, do prywatnej placówki - Medicover. Piekielność - brak miejsc dla niepełnosprawnych. Brak możliwości zaparkowania i wyjścia z auta bo miejsca są bardzo ciasne. Już płakać mi się chciało, bo musiałabym chyba auto zostawić na środku. Koniec końców stanęłam za słupem, na linii i choć było mi głupio to przynajmniej mogłam wysiąść z samochodu. Złożyłam skargę w recepcji...po jakimś czasie zrobili miejsce dla niepełnosprawnych.

Katowice

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 22 (62)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…