Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#79573

przez ~MikaMika ·
| było | Do ulubionych
Po prostu muszę to opisać chociaż ciągle mną trzęsie z nerwów dlatego z góry przepraszam za błędy. Mój młodszy brat pracuje w sklepie z zielonym zwierzątkiem w logo, wczoraj wpadł do niego na zmianie jeden z klientów który mieszka w bloku gdzie znajduje się sklep. Pijany tak że ledwo się trzymał na nogach, zaczął mojemu bratu i koledze z którym był na zmianie grozić bronią. Powód? podczas radosnego imprezowania gdzieś zgubił saszetkę, gdzie nie wiadomo, ubzdurało mu się że był to właśnie ten sklep. Pewnie teraz wszyscy się zastanawiają ale jak to gdzie policja, ochrona ktokolwiek. Ano policja była problem w tym że ten osobnik który groził mojemu bratu i jego koledze przez prawie pięć godzin. Też jest policjantem i to w jakimś wyższym stopniu więc kiedy przyjechała policja a on im zamachał blachą pojechali sobie nic nie robiąc. Mając gdzieś że są świadkowie którym też groził, do wszystkich wokół odzywał się jak do psów, tak psów kazał im siadać koło siebie np. wyzywał od najgorszych. I groził że ich zniszczy i zgnoi, na szczęście po czasie chyba trochę otrzezwiał i poszedł tak po prostu. I takie rzeczy dzieją się w Warszawie praktycznie w centrum, a podobno jesteśmy cywilizowanym krajem.

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 3 (29)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…