Dzisiaj krótko.
Zrobiłem sobie na obiad spaghetti bolognesse. Troche za dużo zrobiłem, więc zostały mi resztki makaronu i sosu, wystarczające na około 1 porcję.
Więc i miałem obiad na kolejny dzień... znaczy się miałbym, gdyby genialny współlokator nie postanowił bez pytania powiększyć zapasy sosu... wlewając do niego stary rosół bo przecież "Trzeba zjeść wszystko, by się nie marnowało".
Nie muszę mówić że otrzymaną miksturę jedynie mógł kibel przełknąć. A MEH sobie zje na cudzy koszt.
Zrobiłem sobie na obiad spaghetti bolognesse. Troche za dużo zrobiłem, więc zostały mi resztki makaronu i sosu, wystarczające na około 1 porcję.
Więc i miałem obiad na kolejny dzień... znaczy się miałbym, gdyby genialny współlokator nie postanowił bez pytania powiększyć zapasy sosu... wlewając do niego stary rosół bo przecież "Trzeba zjeść wszystko, by się nie marnowało".
Nie muszę mówić że otrzymaną miksturę jedynie mógł kibel przełknąć. A MEH sobie zje na cudzy koszt.
Ocena:
94
(138)
Komentarze