Pracowałam w kiosku. Sprzedaż odbywała się przez małe okienko, często jeżeli ktoś się do mnie nie pochylił, a nie siedziałam przy okienku akurat jak podchodził, nawet nie wiedziałam, z kim rozmawiam. Jednak większość ludzi pochylała się tak, aby widzieć mnie i towar. Pewnego razu robiłam zwroty na podłodze, gdy usłyszałam, że ktoś przyszedł.
Klient (nie pochylił się do okienka):
- Dzień dobry, poproszę mały, męski grzebień.
- Jaki kolor?
- Obojętne.
Podałam brązowy, przy okienku pokazałam i zapytałam:
- Taki może być?
- Jak najbardziej. - I zapłacił.
Dopiero jak odszedł od kiosku zobaczyłam, że ma białą laskę i psa przewodnika...
Klient (nie pochylił się do okienka):
- Dzień dobry, poproszę mały, męski grzebień.
- Jaki kolor?
- Obojętne.
Podałam brązowy, przy okienku pokazałam i zapytałam:
- Taki może być?
- Jak najbardziej. - I zapłacił.
Dopiero jak odszedł od kiosku zobaczyłam, że ma białą laskę i psa przewodnika...
kiosk RUCHu
Ocena:
546
(780)
Komentarze