Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#79761

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Moja najlepsza przyjaciółka obchodzi urodziny za kilka dni. Chciałam jej zatem sprawić prezent: ciuch, na który od dawna bardzo choruje, ale ze względu na trudną sytuację finansową odmawia go sobie za każdym razem, gdy go widzi.

Uznałam, że kupię jej tę sukienkę. Urodziny ma się raz w roku, nie jest to kwota niemożliwa dla mnie (240 zł), przyjaźń od 20 lat, wielokrotnie mogłam na nią liczyć, w każdej sytuacji, więc po przejrzeniu świnki skarbonki i zaskórniaków wysupłałam kwotę niezbędną do zakupu.

Kupię tego ciucha, byleby nie widzieć więcej łamiącego serce smutku wymalowanego na twarzy koleżanki spowodowanego świadomością, że sama jej nie kupi, bo ma ona większe wydatki niż ładna kieca.

Ważne dla historii jest, że moja przyjaciółka nosi rozmiar od XS do M (w porywach). Ja z kolei się w rozmiar S nie zmieszczę. Nie te kształty.

Wchodzę do eleganckiego - na pierwszy rzut oka - butiku, podchodzę do równie eleganckiej ekspedientki i uprzejmie rozpoczynam konwersację.

[J]: Dzień dobry, chciałabym zapytać o tę sukienkę na wystawie. Czy byłaby ona w rozmiarze S? (model na manekinie był tak mały, że powiedziałabym, że to XS).
[E] Mierząc mnie wzrokiem z góry na dół w dość… nieprzyjemny sposób i uśmiechając się wymuszenie, odpowiada: To jest S-KA droga pani.
[J]: Naprawdę? A czy mogłabym ją zobaczyć? Na oko wydawała się mniejsza niż standardowe S.
[E]: Ale po co pani? Przecież to widać, że pani się w nią nie zmieści. I to gołym okiem widać.

O ty raszplo wołowa - pomyślałam, ale staram się obrócić wszystko w żart.

[J]: Tak pani myśli? Ja myślałam, że ta "dieta cud" pomogła i zmieszczę się. W każdym razie proszę mi ją pokazać - mówię radośnie i podchodzę do manekina odzianego w wystawową kieckę.
[E]: Przepraszam, ale czy pani ogłuchła? Nie pokażę pani tej sukienki, zniszczy ją pani, mierząc. Jest pani ZA GRUBA, rozumie to pani?

W tym momencie przestałam udawać miłą klientkę. Bezpodstawnego chamstwa nie zdzierżę.

[J]: Nie prosiłam o komentarze na temat mojego wyglądu. Prawo nie zabrania kupować osobom w rozmiarze większym niż S sukienek z tą metką. Nawet jeśli moim rozmiarem byłoby XL albo 50XL, to mam pełne prawo kupić to, na co mam ochotę. Jeślibym kupiła garsonkę za 20 tysięcy i zrobiła z niej szmatę do podłogi - to moja sprawa. Domagam się tej konkretnej sukienki. Natychmiast.
[E] Chyba powiedziałam, że jesteś za gruba i ci jej nie pokażę, bo ją zniszczysz. Jak schudniesz to wróć!

W tym momencie skończyłaby się moja i uprzejmość i cierpliwość i gdy szykowałam się do wyjaśnienia w żołnierskich słowach, że się zagalopowała, to weszła pani, która przedstawiła się jako właścicielka i zapytała, o co chodzi. Poprosiłam, by sprawę przedstawił jej pracownik.

[E]: Pani Haniu, bo ta kobieta chce kupić naszą sukienkę z wystawy w rozmiarze S. I jej uprzejmie tłumaczę, że się w nią nie zmieści.
[W]łaścicielka: Wydaje mi się, że ta rozmowa przebiegła nieco inaczej. Słyszałam dość sporo, by stwierdzić, że twoje zachowanie było skandaliczne. Pomówimy o tym za chwilę. Podaj pani tę sukienkę, Beato.*

Sukienkę mi przyniesiono z wielkim fochem. Znam wymiary przyjaciółki tak dobrze jak swoje, więc gdy sukienka znalazła się w moich rękach widziałam, że przyjaciółka się w nią nie wciśnie lub, jeśli już - będzie bardzo, bardzo opięta.

[J] Pani Beato… Miała pani rację. S-ka będzie nieco za mała na mnie. Mogłabym zobaczyć tę samą w rozmiarze M?

[W]łaścicielka: Proszę poczekać, przyniosę ją. Beato, zajmij się wyłożeniem towaru, który przywieźli dzisiaj.

Właścicielka wróciła z sukienką w wybranym rozmiarze. Z miejsca wiedziałam, że będzie idealnie pasować na przyjaciółkę. Pomimo tej całej sytuacji, zdecydowałam się wziąć.

[W] To będzie… 99,99 zł.

Zgłupiałam i patrzę na metkę kiecki: Jak wół, że 239,99 zł. Pytam, czy to aby nie pomyłka.

[W]: Nie, nie pomyłka. Za to, jak została pani potraktowana, przygotowałam dla pani mały rabacik w ramach przeprosin za koleżankę. Zostanie ona odpowiednio ukarana. Bardzo przepraszam za zaistniałą sytuację, która nigdy nie powinna mieć miejsca. Mam nadzieję, że pomimo tego incydentu wróci pani do nas.

Mile zaskoczona (bardzo mile!) podziękowałam i wyszłam z sukienką.

Wróciłam jednak po chwili, by zapytać o czas wymiany bądź zwrot i słyszałam fragment rozmowy kierowniczki z ekspedientką: ...to jest niedopuszczalne. Ciągłe skargi! To był twój ostatni wybryk w tej pracy. Z własnej kieszeni pokryjesz mi różnicę tej sukienki.

Chrząknęłam, by elegancko zwrócić na siebie uwagę i móc zapytać o to, po co się wróciłam. Pani z uśmiechem przedstawiła mi warunki wymiany i zwrotu. Podziękowałam i wyszłam.

Mam wymarzoną sukienkę dla przyjaciółki, zaoszczędziłam ponad połowę, a arogancja pracownicy spotkała się z natychmiastową reakcją. Nie każda kobieta musi mieć wymiary 90/60/90, ale nikt nie ma prawa zwracać się do niej w taki sposób. Nieważne czy waży 50, 70 czy 150 kg.

*Imiona oczywiście zmienione.

Sklepy

Skomentuj (58) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 195 (271)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…