Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#80288

przez ~takasytuacja ·
| Do ulubionych
Do niedawna zajmowałam pół pokoju w mieszkaniu studenckim, które zamieszkiwały także 2 dziewczyny - (O)la i (M)onika. Dogadywałyśmy się świetnie, często sobie pomagałyśmy, żyłyśmy razem do tego stopnia, że nawet rodzice każdej z nas mieli nasze numery telefonów - na wszelki wypadek, gdyby którejś z nas stało się coś złego. Niby było to zapobiegawcze, ale... Szybko odkryłyśmy, że dzielenie się numerem z matką M były złym pomysłem. Opowiem o jednej, ostatecznej sytuacji, która zmusiła nas do wprowadzenia na tym polu pewnych zmian.

Mama M telefonowała do niej ok. 2 razy dziennie. Było to dość zrozumiałe - dziewczyna młodziutka, w dużym mieście, pierwszy raz mieszkała z obcymi ludźmi (ja i O przygarnęłyśmy ją dosłownie z ulicy, po tym jak chłopak wyrzucił ją z domu), więc ok.

Jednakże z czasem zauważyłyśmy z O, że M coraz częściej wraca do domu z telefonem przy uchu, tłumacząc matce jak krowie na rowie, że nie mogła odebrać telefonu, gdyż była na zajęciach. Spytałyśmy M, czemu w ogóle musi jej to tłumaczyć. Dowiedziałyśmy się, że jej matula ma, delikatnie mówiąc, problem ze zrozumieniem, że inni ludzie mają swoje życie i nie zawsze znajdą dla niej czas. No dobrze, nikt nie jest idealny.

Ale pewnego dnia przegięła.

M pojechała po południu na uczelnię i zostawiła telefon w domu. Ja wróciłam kilka godzin później, a chwilę po mnie wróciła O. Przybiegła do mnie mocno zdenerwowana, i opowiedziała, że spanikowana matka M dzwoniła do niej z 6 razy, gdy O była zajęta pracą. Nie powstrzymywał jej sms, który miał jej to wyjaśnić. Gdy O mogła już do niej oddzwonić usłyszała, że matka M jest przerażona i spanikowana, gdyż jej córka nie daje znaku życia, a musi z nią koniecznie porozmawiać...

M wróciła, również wkurzona. Na uczelni spotkała swoją przyjaciółkę, do której matka M również dzwoniła z pytaniem co się dzieje z M. Tarabaniła także do jej chłopaka. Numer do niego wyciągnęła od tej przyjaciółki właśnie, niemalże płacząc jej do słuchawki.

M chwyciła telefon i wzięła głęboki oddech. 34 nieodebrane połączenia. Może faktycznie coś się stało i matka nie bez powodu prawie dostaje zawału?

M wyszła i wróciła po kwadransie, z miną pełną zrezygnowania. I taki fragment rozmowy nam przytoczyła.

M - Ale mamo, powiedz wreszcie co się stało?
MM - A nic M w sumie... Chciałam ci powiedzieć, że dziadkowie przyjechali i kupili mi storczyka.

Faktycznie, sprawa życia i śmierci :D.

matczyne_odpały

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 175 (185)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…