Pracowałam kiedyś na stacji benzynowej, stare czasy, kiedy na stacjach można było jeszcze palić papierosy, płaciło się tylko gotówką itp. W okolicy były dwa domu rozrywki, oba przy drodze w „ekskluzywnych motelikach”, więc często goście owego przybytku przychodzili napić się piwa w normalnej cenie.
Pora popołudniowa, dość duży ruch. Dystrybutory stale zajęte, w pewnym momencie z kolegą reflektujemy się, że na jednym „zawieszone” jest 30zł za ON... Facet stoi pod dystrybutorem, tankować nie może, bo to z kasy „nie zeszło”, czyli nie zostało zapłacone. Pytamy, czy ktoś w sklepie będzie płacił za paliwo z czwórki, cisza... Spojrzeliśmy z kolegą na siebie, nieme porozumienie, ktoś sobie dolał za free. Dystrybutor odblokowaliśmy, a kiedy trochę się rozluźniło na stacji wybiliśmy paragon i tak siedzimy nad nim, co teraz zrobić. Zgłoszenie kradzieży nie przejdzie, bo nic o samochodzie nie wiemy (podaje się rejestracje i model auta, kolor itp.), a płacić za to nie chcemy. Poza tym kradzież na 30zł? Zwykle złodzieje leją do pełna i tyle, a tu 30zł... No, możliwe, że ktoś zniecierpliwiony kolejką postanowił sobie pojechać, ale najczęściej w takich sytuacjach podają „komuś przez głowę” kasę, mówią za który dystrybutor i po problemie... Ale cóż, poczekamy, policzy się kasę, może faktycznie zapłacone tylko coś poszło nie tak z kasowaniem. Lżejsza o 15zł być nie chciałam.
I tak policzyliśmy kasę, faktycznie, 30zł za mało.
A że zmiany mieliśmy 24h, więc do 6 rano czekamy. Jak ranna zmiana policzy, wyrówna się i tyle.
Chwilę po 5 wpada facet, stały klient, zadyszany, że z nami zawału dostanie... My na niego patrzymy, trochę nieprzytomnym wzrokiem, a facet wyjaśnia:
- Ja tu byłem, wczoraj. Dwa Żubry to mi pani skasowała, ale paliwa nie. Pani mi chciała tę ropę dać, tak w prezencie?! My z kolegą na niego nadal gapimy się jak barany, a koleś 30zł na ladę i odwrót. Dopiero po chwili do nas dotarło.
Pora popołudniowa, dość duży ruch. Dystrybutory stale zajęte, w pewnym momencie z kolegą reflektujemy się, że na jednym „zawieszone” jest 30zł za ON... Facet stoi pod dystrybutorem, tankować nie może, bo to z kasy „nie zeszło”, czyli nie zostało zapłacone. Pytamy, czy ktoś w sklepie będzie płacił za paliwo z czwórki, cisza... Spojrzeliśmy z kolegą na siebie, nieme porozumienie, ktoś sobie dolał za free. Dystrybutor odblokowaliśmy, a kiedy trochę się rozluźniło na stacji wybiliśmy paragon i tak siedzimy nad nim, co teraz zrobić. Zgłoszenie kradzieży nie przejdzie, bo nic o samochodzie nie wiemy (podaje się rejestracje i model auta, kolor itp.), a płacić za to nie chcemy. Poza tym kradzież na 30zł? Zwykle złodzieje leją do pełna i tyle, a tu 30zł... No, możliwe, że ktoś zniecierpliwiony kolejką postanowił sobie pojechać, ale najczęściej w takich sytuacjach podają „komuś przez głowę” kasę, mówią za który dystrybutor i po problemie... Ale cóż, poczekamy, policzy się kasę, może faktycznie zapłacone tylko coś poszło nie tak z kasowaniem. Lżejsza o 15zł być nie chciałam.
I tak policzyliśmy kasę, faktycznie, 30zł za mało.
A że zmiany mieliśmy 24h, więc do 6 rano czekamy. Jak ranna zmiana policzy, wyrówna się i tyle.
Chwilę po 5 wpada facet, stały klient, zadyszany, że z nami zawału dostanie... My na niego patrzymy, trochę nieprzytomnym wzrokiem, a facet wyjaśnia:
- Ja tu byłem, wczoraj. Dwa Żubry to mi pani skasowała, ale paliwa nie. Pani mi chciała tę ropę dać, tak w prezencie?! My z kolegą na niego nadal gapimy się jak barany, a koleś 30zł na ladę i odwrót. Dopiero po chwili do nas dotarło.
mała stacja pod Poznaniem
Ocena:
562
(746)
Komentarze