To może z drugiej strony lekarskiej kolejki, bo ja mam ostatnio inne doświadczenia.
W mojej przychodni lekarze mają wydrukowane listy pacjentów na daną godzinę. Jest to błogosławieństwo w porównaniu do innych, bo zazwyczaj się tych list trzymają, ale bywają też formaliści, jak nowy lekarz ostatnio.
Miałam ustawionych 3 lekarzy na cito tego samego dnia. Pomyślałam, że przyjdę wcześniej i jak kogoś nie będzie, to wejdę po receptę wcześniej. To jest lek stały, więc wydrukowanie go zajmuje około 2 minut, „dzień dobry” i „do widzenia” wliczając.
Pan doktor wyczytał 1 osobę, po czym wszedł do gabinetu i czekał. Tak, jak przypuszczałam, nikogo nie było, więc weszłam się zapytać, czy mogę tylko po receptę.
Nie, czekać.
Po 10 minutach pan doktor ponownie pyta o pierwszego pacjenta, potem o drugiego i siedzi w gabinecie.
Jakiś czas później wchodzę ponownie, pytając, czy w związku z tym, że nikogo oprócz mnie nie ma, to mógłby mnie przyjąć.
Nie, czekać na swoją kolej.
W efekcie dwójka pierwszych pacjentów spóźniła się pół godziny, więc pan doktor załapał godzinne opóźnienie, które z czasem się jeszcze zwiększało.
Dzisiaj tak sobie myślę, że miałam ogromne szczęście, że oni w ogóle przyszli, bo według tej logiki pan doktor nie przyjąłby nikogo.
W mojej przychodni lekarze mają wydrukowane listy pacjentów na daną godzinę. Jest to błogosławieństwo w porównaniu do innych, bo zazwyczaj się tych list trzymają, ale bywają też formaliści, jak nowy lekarz ostatnio.
Miałam ustawionych 3 lekarzy na cito tego samego dnia. Pomyślałam, że przyjdę wcześniej i jak kogoś nie będzie, to wejdę po receptę wcześniej. To jest lek stały, więc wydrukowanie go zajmuje około 2 minut, „dzień dobry” i „do widzenia” wliczając.
Pan doktor wyczytał 1 osobę, po czym wszedł do gabinetu i czekał. Tak, jak przypuszczałam, nikogo nie było, więc weszłam się zapytać, czy mogę tylko po receptę.
Nie, czekać.
Po 10 minutach pan doktor ponownie pyta o pierwszego pacjenta, potem o drugiego i siedzi w gabinecie.
Jakiś czas później wchodzę ponownie, pytając, czy w związku z tym, że nikogo oprócz mnie nie ma, to mógłby mnie przyjąć.
Nie, czekać na swoją kolej.
W efekcie dwójka pierwszych pacjentów spóźniła się pół godziny, więc pan doktor załapał godzinne opóźnienie, które z czasem się jeszcze zwiększało.
Dzisiaj tak sobie myślę, że miałam ogromne szczęście, że oni w ogóle przyszli, bo według tej logiki pan doktor nie przyjąłby nikogo.
słuzba_zdrowia
Ocena:
136
(148)
Komentarze