Kilka tygodni temu zostałam zaproszona na rozmowę rekrutacyjną do sklepu internetowego.
W ogłoszeniu wszystko wyglądało pięknie, praca od poniedziałku do piątku, godziny 8-16, pakowanie zamówień. Nic ciężkiego ani trudnego.
Na rozmowie zostałam poinformowana o tym, że będą obowiązkowe nadgodziny. Wszyscy pracują codziennie minimum do 20:00 (od 8 rano), ale zdarza się że siedzą do 22:00... albo do 24 bądź 1 w nocy, jak jest dużo zamówień.
Na początku mnie zatkało, nie wiedziałam, czy to jakiś dziwny test, czy kiepski żart, ale nie, babka mówiła poważnie. Była też poważnie zdziwiona, że odmówiłam.
Czy to ja jestem jakaś dziwna, czy może tamten pracodawca, który, zamiast zrobić dwie zmiany, trzyma ludzi po kilkanaście godzin w pracy i dziwi się, że rotacja jest duża?
W ogłoszeniu wszystko wyglądało pięknie, praca od poniedziałku do piątku, godziny 8-16, pakowanie zamówień. Nic ciężkiego ani trudnego.
Na rozmowie zostałam poinformowana o tym, że będą obowiązkowe nadgodziny. Wszyscy pracują codziennie minimum do 20:00 (od 8 rano), ale zdarza się że siedzą do 22:00... albo do 24 bądź 1 w nocy, jak jest dużo zamówień.
Na początku mnie zatkało, nie wiedziałam, czy to jakiś dziwny test, czy kiepski żart, ale nie, babka mówiła poważnie. Była też poważnie zdziwiona, że odmówiłam.
Czy to ja jestem jakaś dziwna, czy może tamten pracodawca, który, zamiast zrobić dwie zmiany, trzyma ludzi po kilkanaście godzin w pracy i dziwi się, że rotacja jest duża?
praca
Ocena:
150
(162)
Komentarze