Troszkę o pewnym panu kierowcy.
Droga na Podkarpaciu, jeden pas w każdą stronę, brak pobocza a zakrętów i pagórków co niemiara. Generalnie miejsce niezachęcające do wyprzedzania.
Jadę grzecznie za osobówką a mi na zderzaku siedzi ciągnik siodłowy z naczepą potocznie zwany TIR-em.
Wjeżdżamy w miejsce gdzie prowadzone były prace drogowe. Pachołki po bokach i świeżo wymieniona nawierzchnia. Zwolniłem troszkę bo słyszałem kamyczki spod kół auta przede mną uderzające w moje auto, pozostałości po wymianie nawierzchni. Nie było to nawet hamowanie, zwyczajne zdjęcie nogi z gazu. I w tym momencie, pod górkę, przed zakrętem na zwężonym przez roboty odcinku drogi pan w tirze zaczyna mnie wyprzedzać, a gdy tylko zrównał się ze mną zaczynał spychać mnie z drogi. Nie miałem wyjścia i zwolniłem, a raczej kopnąłem hamulec i pozwoliłem się pajacowi wyprzedzić. Kilkanaście kilometrów dalej wyprzedził również 2-gie auto osobowe w podobnych okolicznościach. Prawdopodobnie uznał że 70-80 km na godzinę na krętej prawie górskiej drodze to zbyt mało dla jego maszyny.
I najgorsze jest to że ryzykując zdrowie i życie innych nie zyskał absolutnie nic. Bo przed wspomnianą osobówka jechały 2 kolejne tiry których już wyprzedzić nie dał rady. A po kolejnych kilkunastu kilometrach wyjechaliśmy wszyscy na szeroką drogę główną gdzie udało się go wyprzedzić praktycznie od razu i zostawić w tyle.
Droga na Podkarpaciu, jeden pas w każdą stronę, brak pobocza a zakrętów i pagórków co niemiara. Generalnie miejsce niezachęcające do wyprzedzania.
Jadę grzecznie za osobówką a mi na zderzaku siedzi ciągnik siodłowy z naczepą potocznie zwany TIR-em.
Wjeżdżamy w miejsce gdzie prowadzone były prace drogowe. Pachołki po bokach i świeżo wymieniona nawierzchnia. Zwolniłem troszkę bo słyszałem kamyczki spod kół auta przede mną uderzające w moje auto, pozostałości po wymianie nawierzchni. Nie było to nawet hamowanie, zwyczajne zdjęcie nogi z gazu. I w tym momencie, pod górkę, przed zakrętem na zwężonym przez roboty odcinku drogi pan w tirze zaczyna mnie wyprzedzać, a gdy tylko zrównał się ze mną zaczynał spychać mnie z drogi. Nie miałem wyjścia i zwolniłem, a raczej kopnąłem hamulec i pozwoliłem się pajacowi wyprzedzić. Kilkanaście kilometrów dalej wyprzedził również 2-gie auto osobowe w podobnych okolicznościach. Prawdopodobnie uznał że 70-80 km na godzinę na krętej prawie górskiej drodze to zbyt mało dla jego maszyny.
I najgorsze jest to że ryzykując zdrowie i życie innych nie zyskał absolutnie nic. Bo przed wspomnianą osobówka jechały 2 kolejne tiry których już wyprzedzić nie dał rady. A po kolejnych kilkunastu kilometrach wyjechaliśmy wszyscy na szeroką drogę główną gdzie udało się go wyprzedzić praktycznie od razu i zostawić w tyle.
Podkarpacie
Ocena:
100
(106)
Komentarze