Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#80848

przez ~szukajacmieszkania ·
| Do ulubionych
Poszukuję mieszkania w Poznaniu do kupienia. I wiedziałam, że będzie to wyzwaniem ze względu takiego, iż chcę mieszkanie o metrażu od ok. 40-45m2, w "PRLowskim" bloku (żeby ściany nie miały grubości kartki papieru jak w nowym budownictwie, gdzie obecnie wynajmuję mieszkanie-bez wysiłku słyszę sąsiada z mieszkania obok), z C.O miejskim i w okolicy zielonej lub niedaleko DK11. Dodatkowo budżet mam dość ograniczony z dwóch względów:
1. Zdolność kredytowa.
2. Chcę mieszkanie do całkowitego remontu, bo chcę mieć już je całkowicie według siebie- gołe ściany mi wystarczą, ale remont też swoje kosztuje.
I to wszystko za cenę w okolicach 200.000 z wyżej wymienionych względów.

Zadanie prawie niemożliwe, a jednak udało mi się znaleźć coś w okolicy moich wymagań. Jednak gdyby to było tak piękne, jak i prawdziwe, to te słowa pisałabym z aktem notarialnym w ręce, a tak to dalej przeszukuję OLX, gratki itd.

1) W ogłoszeniu, że mieszkanie ma C.O miejskie. Po dojeździe na miejsce okazuje się, że właściciel odłączył je od C.O, a zamontował sobie piec gazowy, ale w razie czego przecież będę mogła sobie przyłączyć na nowo C.O. Poprosiłam więc o numer do spółdzielni, żeby się w sprawie zorientować. I co? Nagle właściciel zaczął się wykręcać, że on nie ma numeru, a tu coś, a tu tamto. Po moich naciskach, że w umowie zaznaczę, że jeśli po zakupie mieszkania okaże się, że do C.O się nie podłączę, to zwraca mi połowę kwoty, którą zapłacę, odpowiedział, że trudno było do spółdzielni uzyskać pozwolenie na odłączenie, a w międzyczasie była już modernizacja sieci i już mieszkania bez modernizacji nie podłączę. Podziękowałam.

2) Oferta za równe 200k. Jednak właściciel zgodził się na upust przy płatności gotówką. Ale na miejscu stwierdził, że on to mieszkanie remontował i musi mi policzyć jeszcze koszty remontu. Ja WTF, a on kontynuuje, że odmalował ściany w maju, a w łazience położył płytki dwa lata temu. Przy czym mieszkanie jeśli chodzi o stan techniczny, no cóż, kolokwialnie mówiąc- wszystko do wywalenia. Za to liczy sobie 10k, czyli tyle ile obiecał opuścić.

3) Agencje nieruchomości. Raz pokusiłam się o zajście do takiego przybytku, skuszona mieszkaniem na witrynie. Miła Pani pyta się o wymagania, odnotowuje, bla, bla. I na końcu- pytanie o budżet. Mówię, że 200k, ale nie wymagam za to cudów. I nagle jakby Pani dostała resetu. Przecież ona mi za 200k w Poznaniu nic nie znajdzie, że tu ceny to minimum 300k. W tym momencie mówię, że mieszkanie na witrynie jest wystawione za 210k. I co? Pani mówi, że ta oferta zeszła jakieś pół roku temu, ale nikt jej nie chciał ściągnąć. Aha.

4) Podejście chrzestnej, gdy usłyszała, że również rozglądam się za mieszkaniem z aukcji komorniczej. Zakazała mi kupować takiego mieszkania, bo przecież będą do mnie windykatorzy przychodzili i mnie z tego mieszkania wyrzucą za czyjeś długi. Albo, że kupię mieszkanie z lokatorami. Wszystko w tonie mieszkaj na ulicy w kartonie, ale nie kup mieszkania od komornika. I mam się nie bawić w kredyty, bo skoro wynajmuję mieszkanie to jest mi dobrze. Na nic tłumaczenia, że ja za najem płacę samego "najmowego" 1000 zł+180 do spółdzielni+opłaty za mieszkanie 28m2, a rata kredytu wyniesie mnie mniej i będę mieć swoje. No nie kupować jeszcze i no nie!
Przy czym chrzestna sama ma komornika na koncie. :D


I cóż, będę szukać, a może coś w końcu znajdę. :D

poszukiwanie mieszkania

Skomentuj (34) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 132 (156)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…