Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#80992

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Cześć forumowicze!
Ogólnie rzecz biorąc to zawsze tylko czytałem historie ale dzisiejsza sytuacja sprawiła, że postanowiłem dodać coś od siebie

Może najpierw się krótko przedstawię, jestem uczniem 2 klasy technicznej co jest mało istotne dla całej historii ale chcę tylko pokazać że młodzi też pomagają (przynajmniej się starają..)

Zacznijmy od początku, dzień jak każdy inny, wracam sobie ze szkoły z moją lubą i naszą koleżanką. Spokojny spacer do domu trochę ludzi na chodniku każdy gdzieś pędzi czyli norma.

W pewnym momencie dostrzegam w oddali dwie postacie jedna większa druga mniejsza (co ważne mniejsza postać miała kaptur) Obydwie się lekko chwiały więc mowie sobie że zaraz będą się bić jak i powiedziałem tak sie stało a że to dosyć częste na naszym osiedlu no to nawet nie zwróciłem za bardzo uwagi bo te żuliki często się bija a po paru minutach razem piją tak że to nic nowego. Jedynie powiedziałem do dziewczyn żeby sobie popatrzyły na osiedlowe KSW.

No ale problem sie pojawił w momencie w którym mniejsza postać zaczęła dostawać i upadła parę razy na ziemię (stało się to w nie długim odstępie czasu od momentu w którym powiedziałem dziewczynom że mogą sobie popatrzeć) w tym momencie moja luba stwierdziła że trzeba reagować, bo mniejsza postać nie ma szans a próbowała uciekać ale jej się to nie udawało. No nie będę się pchał w dwóch meneli nie moja sprawa. I w tym samym momencie mniejszej postaci spadł kaptur i ukazała nam się postać kobiety.
No to był moment w którym trzeba było reagować, rozglądam się po okolicy każdy udaje że nie widzi. No trudno dostane po pysku ale może pomogę tej kobiecie. Szybka akcja przechodzimy we 3 na druga stronę ulicy dziewczyny zostały ja idę do gościa i nawet się nie zastanawiając odpycham go (typ był w takim stanie że mocno nie musiałem pchać) Podnoszę kobietę kierują ją w stronę dziewczyn, ta leci do nich z płaczem też w podobnym stanie. Gość zanim się zorientował co się stało to ona już bezpiecznie stała obok dziewczyn.

Teraz zmyślnymi słowami które zasłyszałem w na budowie każę delikwentowi oddalić się "skocznym" krokiem bo zaraz straci zęby (coś czuję że i tak same by wypadły) On nie zrozumiał ale wszyscy dookoła jak nie słyszeli wołania o pomoc tej kobiety mnie usłyszeli. Pan nie był skłonny do oddalenia się no mówię że w takim razie dzwonimy na policję i UWAGA owy delikwent tłumaczy mi że mogę mu naskoczyć bo ona ma siostrę w policji, myślę sobie no tak standardowe straszenie pewnie jeszcze wujka i ciotkę na recepcji.

Straszenie nie poskutkowało no to wyciągam telefon ostatni raz się pytam a nasz żuliś nic no to ok dzwonimy
J- ja P- Policja

J: Dzień dobry, potrzebuje patrol na ulice żulisiową bo mam Pana
żulisia który bije kobietę i jest dosyć agresywny
P: Oczywiście poproszę od Pana dokładny adres i zaraz będziemy
J: [podaję adres]
P: Dziękuję za zgłoszenie już jedziemy

W między czasie Pan żuliś zaczął lekko mięknąć coś tłumaczyć, że jest bezdomny że nie może sobie poradzić i jakies tam wymówki no i tak czekam, czekam, czekam i czekam. Minęło jakieś 15 min gdzie na piechotę bym zdążył pójść, wrócić i kupić dziewczynom po przysłowiowym lodzie. Lekko się zdenerwowałem i dzwonie drugi raz

J: Dzień dobry, Tu Pan Piekielny dzwoniłem w sprawie tego Pana
który atakował kobietę, można by było przysłać ten patrol
troszkę szybciej bo Pan żulis lekko chce się oddalić
P: A no ok [za brzmiało to jak bym dzwoniąc pierwszy raz nie był
pewny swojego zgłoszenia] Już do Pana jedziemy.
J: Dziękuje czekam na Państwa.
Ż- Żuliś

Ż: Widzisz mówiłem że ch*ja mi zrobią ja mam tam siostrę i mogę
robić co chcę, teraz lepiej ty spi***alaj bo ty będziesz miał
problemy.

I w tym momencie dzwoni telefon do naszego żulisia i słyszę taka rozmowę
S- Siostra pana Zulisia Ż-żuliś

Ż: Halo no weź przyjedź bo ta znowu się "Wypier*oliła" i mówi że ją pobiłem
S: bla bla bla bla
Ż; No wiem ale co zrobisz teraz ten sie do mnie prz**ierdolił i
po ciebie dzwoni
S: bla bla bla bla
Ż: No dobra to przyjedź A JA IDE NA DRUGĄ STRONĘ PO FAJKI DO
KIOSKU

I to był moment w którym uświadomiłem sobie że moja ingerencja była kompletnie bezsensowna, faktycznie miał siostrę w policji
Mija jakieś 5 min stoję przy żulisiu na drugiej stronie ulicy w między czasie jeszcze sie szarpał z ta kobietą ale odpuścił.

Nadchodzi oczekiwana chwila podjeżdża radiowóz ale nie w miejsce w które ja podałem dzwoniąc lecz w miejsce w które podał Pan żuliś w rozmowie przez telefon. No to fajnie mówię sobie. Z radiowozu wysiadł Pan policjant oraz PANI policjantka oczywiście przy świadkach poproszę dowód osobisty od PANA a nam Pan policjant powiedział że już jesteśmy wolni i możemy iść. Tylko jak odchodziliśmy to słychać było "CO TY ROBISZ" a nie "CO PAN ROBI"

Więc morał tej historii jest krótki i prosty żyjemy w Polsce i tu nie warto pomagać, teraz zanim komuś pomogę to zastanowię się dwa razy bo pewnie i tak moja pomoc nic nie zmieni.

Ulica policja ludzie kłamstwa trudne sprawy

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -2 (32)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…