Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#81092

przez ~dobermanjeden ·
| Do ulubionych
Na jednym z fanpage’ów zobaczyłam zdjęcie ogłoszenia międzysąsiedzkiego, w którym sąsiad groził drugiemu wizytą policji i TOZ-u, bo pies wyje w nocy. Sąsiad odpisał mu, że ma spadać, a mnie grafika przypomniała piękne lata dzieciństwa.

Mieszkałam w bloku. Za ścianą miły sąsiad z równie miłą żoną i równie miłym dobermanem. Pies wyprowadzany na długie spacery, przyjacielsko witał się z innymi, merdając kikutem ogona i zawsze w kagańcu - tak na wszelki wypadek.

Pies jednak był od małego nauczony, że zawsze jego pan jest w domu. Sąsiad przez większość życia nie pracował - był na rencie chyba, więc pies zawsze miał w domu towarzysza. Sąsiad znalazł jednak kiedyś pracę jako ochroniarz placu z węglem. I do tej pracy poszedł, co poskutkowało tym, że pies od 16 do 22 siedział w domu albo sam, albo z panią.

Jeśli była pani - radujmy się, jest cicho. Jeśli z kolei wyszło tak, że pies był sam w domu - dosłowna tragedia. Doberman najczęściej siadał do okna i w nim wył, aż się ściany trzęsły. Sąsiad próbował załatwić sprawę jeszcze dłuższymi spacerami, aby pies zmęczony padł spać. Odpalał mu telewizor. Nic nie pomagało. Syrena strażacka przez parę godzin.

Zaczęły się prośby, aby psa komuś oddać, bo naprawdę ciężko było słuchać tego wycia, jednak sąsiad go oddać nie chciał, bo pies był z nim już 9 lat - i w pełni to rozumiem. Niestety to nie były czasy feromonów czy innych uspokajaczy zwierząt.

Sąsiad wymyślił wreszcie coś innego: jego pies dołączył do zespołu ochroniarskiego i chodził z nim na służby.

Niemniej co swoje przemęczyliśmy, to nasze. Do dzisiaj słyszę te wysokie tony psa, który do bycia samotnym nie przywykł.

pies wycie

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 99 (127)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…