Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#81339

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
O piekielnych właścicielach psów słów kilka(zapewne nie pierwszy i nie ostatni raz tutaj)
Mieszkam na wielkim osiedlu z równie wielkiej betonowej płyty, mieszkańcy to w połowie studenci, a w połowie starszyzna. I o tych drugich i ich milusińskich będzie. O ile mi wiadomo pieski powinny chodzić w smyczy i/lub kagańcu, i nie interesuje mnie, że ten czy tamten pimpuś nie gryzie. Zostałam kiedyś pogryziona przez psa, i kilka razy napadnięta(nie lubią mnie i jak widać z wzajemnością), dlatego unikam psów jak mogę, staram się, no ale się nie da. Dlaczego? a dlatego, że pieski ciągle są wyprowadzane luzem, ja muszę uciekać z chodnika na ulicę, bo zwyczajnie boję się przejść koło nawet jamnika. Na moje zwrócenie uwagi, że piesek nie powinien biegać luzem słyszę wyzwiska. Tak. I nie ważne czy ja, czy narzeczony zwraca uwagę, słyszymy, że jesteśmy gówniarzami, że g*wno mamy do gadania itp itd... Ja już osobiście nie wiem co mam robić, dzwonić do spółdzielni i tam interweniować, łazić co chwilę na policje( a komisariat pod blokiem :), czy sama zacząć być piekielną i podejmować bardziej radykalne kroki. Nie chcę chodzić po swoim osiedlu i się bać, tym bardziej, że te psy często naprawdę są agresywne, szczekają na ludzi i podchodzą do nich. Ja wtedy już panikuję ze łzami w oczach, o ile idę z narzeczonym to nie jest aż tak straszne bo schowam się za nim, lecz jak idę sama to istna tragedia. Raz dla jednego pana byłam świetną rozrywką, gdy widział, że już płaczę ze strachu napuszczał na mnie szczekającego spa śmiejąc się.
Pozdrawiam - bezsilna

Rzeszów

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 8 (72)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…