Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#81509

przez ~Atty ·
| Do ulubionych
Wiem, że nie mam lekkiego pióra, ale czara goryczy się przelała i po prostu muszę wreszcie wygadać się przed kimś.

Mam brata. Starszego ode mnie. Ja mieszkam już samodzielnie, on też. Czasem do siebie dzwonimy. Widujemy mniej więcej raz na tydzień. W czym problem? Mój brat, Janek ma bardzo trudny charakter i, przyznam szczerze, zwyczajnie działa mi na nerwy. Goryczy dodaje fakt, że mama niezależnie do sytuacji zawsze stawała po jego stronie. Opiszę kilka piekielności, które najbardziej psują mi krew.

1. Kiedy byliśmy mali, mieliśmy ten luksus, że mama pytała nas co chcemy na obiad, gdzie chcemy iść na spacer, itp. Zawsze kiedy ja chciałam jedno, a brat drugie, mama szła mnie namawiać, żebym zrezygnowała. Jeśli brat chciał zabawkę, którą ja sobie upatrzyłam, byłam namawiana żeby mu ustąpić.

2. Kłótnie.
Jak to czasem bywa, rodzeństwo się kłóci. My kłóciliśmy się często. Brat prawie zawsze mnie wtedy bił. Mama reagowała na to w dwojaki sposób. Albo mówiła, że mamy sami się sobą zająć i jej nie denerwować, albo namawiała mnie, żebym ustąpiła i nie denerwowała brata. Przecież wiem, że on ma trudny charakter!

3. Zasady.
Janek lubi kiedy wszystko jest po jego myśli. Ustala mnóstwo zasad. W swoim domu, w domu rodziców i nawet w moim własnym mieszkaniu próbuje mnie zmusić do przestrzegania jego reguł. Przychodzi i przestawia rzeczy, bo przecież tu wyglądają lepiej. Instruuje gdzie powinny stać kubki, rośliny, szampony, bo tu gdzie stoją jest źle. To najmniejsza jego piekielność, bo wystarczy zwrócić uwagę i obraża się na trochę, po czym wszystko jest w porządku. Dodatkowo nie daje się podporządkować żadnym zasadom panującym w domu, w którym przebywa, zwłaszcza domu rodziców. Ma gasić po sobie światło? Ale po co? Ma nie wchodzić na łóżka w butach? Co za głupia zasada. Kiedyś sama zwracałam mu uwagę, jak jeszcze mieszkałam u rodziców. Już tego nie robię, bo zawsze mama dawała mi kary za denerwowanie rodziny i wszczynanie kłótni.

4. Informowanie
Brat nie czuje i chyba nigdy nie czuł potrzeby mówienia reszcie rodziny o czymkolwiek. Nie brzmi tak źle, prawda? Ano nie jest źle, dopóki nie powiedział, że nie idzie dziś do szkoły, a nie o tym, że wpadną do mieszkania koledzy i oczekuje, że rodzina zajmie się gośćmi, dopóki on nie przyjdzie.

5. Pomoc.
Większość pomaga rodzinie. To normalne, ale on wymaga pomocy ciągle! Wozi swoją bieliznę mamie do cerowania, bo przecież on nie umie cerować. Dzwoni, żeby do niego przyjechać i pomóc mu sprzątać, gotować, napisać jakieś pismo, przesadzić kwiatki, coś wnieść, znieść, zawieźć go gdzieś, bo on się spóźni. Kiedy jeszcze mieszkał z nami, potrafił takich próśb mieć naprawdę mnóstwo, zwłaszcza gdy nie pracował. Kiedyś w złości policzyłam ile razy w ciągu dnia poprosił mnie o pomoc lub przysługę. 27 razy, z czego większość mógłby zrobić samodzielnie, ale przecież tak będzie łatwiej. Zwłaszcza irytuje mnie fakt, że jak ja go czasem poproszę o pomoc, to nie pomoże, bo mu się nie chce, albo nie ma czasu.

W tym wszystkim najbardziej boli mnie, że mama zawsze wspierała brata, a ja miałam wrażenie jakbym była tym gorszym dzieckiem. Jego woziła, rozpieszczała, a gdy ja prosiłam o pomoc, denerwowała się i odmawiała albo pytała czy naprawdę nie poradzę sobie sama. Ode mnie było wymagane opiekowanie się domem i bratem, do niego... Sama nie wiem co. Miał obowiązki, ale jeśli nie chciał ich robić, mama nalegała, żebym zrobiła to za niego, a gdy odmawiałam robiła to sama przy okazji wypominając mi, że jestem złym, leniwym i egoistycznym dzieciakiem.

Uprzedzając pytania: Nie mówię nic o ojcu, bo on zwyczajnie nie bierze w tym udziału. Wychodzi rano do pracy, po pracy idzie do klubu kibica, wraca wieczorem, je i idzie spać. Jako dziecko czasem nie widywałam go po parę dni, bo wychodził nim wstałam do szkoły i wracał jak już spałam.

Rodzina

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 108 (156)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…