Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#81551

przez ~Shayney ·
| było | Do ulubionych
Historia dotyczy krwiodawstw.

Jestem dosyć drobną, niską dziewczyną, o bladej cerze przez co naczynia krwionośne mi prześwitują przez skórę. W ciągu roku schudłam ok 15kg. Tyle słowem wstępu, teraz historia właściwa.

Po roku postanowiłam oddać w końcu krew, zwłaszcza, że wiedziałam iż mojej grupy bardzo brakuje (0Rh+). Na miejscu byłam o 12, punkt działał do 13. Na samym wejściu poczułam się zmierzona przez Panie tam pracujące, oraz zaatakowana, że jak przychodzę 1 raz to już za późno, bo będą musieli dłużej zostać. Informuję, że nie jest to mój pierwszy raz tylko miałam roczną przerwę (więc trochę nie ogarniałam gdzie i jak pójść, a był to mały zatłoczony autobus). Wypełniłam ponownie formularz, pobrano mi krew. Tylko, ze ten pobór krwi do badań był dla mnie tragiczny. Pani nie mogła mi znaleźć żyły i jej zdaniem nie powinnam oddać krwi przez to. W końcu po wierceniu mi w ręce igłą, pobrała mi ją (ledwo, tak samo jak rok temu). Pomijam fakt, że pracownica laboratorium u mnie w mieście pyta tylko, która ręka i bez problemu "leje się ze mnie" :). Następnie wyrzuty w moim kierunku iż nie pamiętałam, ze formularz idzie do ich lekarza, a nie zostaje u niej. Po badaniach przyszło na oddanie krwi. Ponowne wiercenie mi w ręce, ból niemiłosierny, dodatkowo nie chciała krew spływać. Oddałam tylko 200ml. I usłyszałam, że ta krew pójdzie do kosza, bo to nie jest 450ml. Ani na leki, ani dla dziecka, tylko do kosza. Zaczęły się pielęgniarki bawić moim woreczkiem krwi czy jakieś tam urządzenie dobrze mierzy, a ja przy nich odpływałam. Zdaniem Pań nie powinnam w ogóle oddać krwi (przy doskonałych wynikach) ani żadnych jej składników, bo PO CO. Lepiej jak przyjdzie mężczyzna ważący 120kg niż ja taka kruszynka. Tylko, że 120kg to otyłość i pytanie czy jego krew się zakwalifikuje. Przez cały okres czasu jak tam byłam toczyła się zażarta dyskusja pomiędzy pracownikami, że jakiś inny ich kolega robi jakieś przekręty w pracy. Tak, krzyczenie przez pół autobusu do siebie. Najlepszy był problem jednej Pani, która nie miała mleka do kawy. Chciałam złożyć skargę to mnie Pani z sekretariatu zbyła (rozmowa przez telefon).

Krew dalej zamierzam oddawać, tylko mam nadzieję, ze tym ludziom nie będzie w przyszłości potrzebna.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 0 (56)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…