Durne zakazy i nakazy budowlane - c.d.
Kupowałem nowe mieszkanie 10 lat temu, deweloper zbudował blok, niski - 3 piętra, 10 klatek schodowych.
I co się okazało? Że blok nie dostanie „odbioru", bo w klatkach schodowych nie było wind dla niepełnosprawnych. Parter rzeczywiście był tak umieszczony, że trzeba było wejść tych kilka schodków. No ale w całym bloku mieszkała 1 osoba niepełnosprawna (na dodatek na parterze) i mogła samodzielnie wchodzić po schodach.
Deweloper musiał zamontować windy we wszystkich klatkach schodowych. Żeby było śmieszniej, windy "dojeżdżały" z poziomu gruntu tylko na parter, więc z parteru niepełnosprawni, którzy mieszkaliby wyżej musieliby się jakoś przeteleportować. Ale to wystarczyło nadzorowi budowlanemu, by podpisać odbiór.
Pytanie: skąd wziąć pieniądze na te windy? Otóż w umowie mieliśmy wpisaną stałą cenę metra kwadratowego, więc nie dało się od nas tych pieniędzy zabrać, deweloper obciążył w związku z tym kupujących kolejne mieszkania. Tak więc kolejny blok zapłacił za nasze windy, za ich windy zapłacił kolejny itp. Aż do bankructwa dewelopera. Ostatni zapłacili dwa razy. :)
I teraz dwie piekielności w bonusie (prezenty od wspólnoty):
1. Po przekazaniu bloku do zarządzania wspólnocie, wspólnota zadecydowała o demontażu wind i sprzedaniu ich na rynku. Tak też zrobiono - wszystkie windy zniknęły z dnia na dzień.
2. W klatce schodowej, w której mam mieszkanie, zamieszkała rodzina z ciężko chorą dziewczynką, która wymaga wożenia co 2-3 dni na dializy. Mieszkają na parterze i muszą ją za każdym razem znosić i wnosić (dziewczyna nie chodzi samodzielnie). A windy nie ma...
Kupowałem nowe mieszkanie 10 lat temu, deweloper zbudował blok, niski - 3 piętra, 10 klatek schodowych.
I co się okazało? Że blok nie dostanie „odbioru", bo w klatkach schodowych nie było wind dla niepełnosprawnych. Parter rzeczywiście był tak umieszczony, że trzeba było wejść tych kilka schodków. No ale w całym bloku mieszkała 1 osoba niepełnosprawna (na dodatek na parterze) i mogła samodzielnie wchodzić po schodach.
Deweloper musiał zamontować windy we wszystkich klatkach schodowych. Żeby było śmieszniej, windy "dojeżdżały" z poziomu gruntu tylko na parter, więc z parteru niepełnosprawni, którzy mieszkaliby wyżej musieliby się jakoś przeteleportować. Ale to wystarczyło nadzorowi budowlanemu, by podpisać odbiór.
Pytanie: skąd wziąć pieniądze na te windy? Otóż w umowie mieliśmy wpisaną stałą cenę metra kwadratowego, więc nie dało się od nas tych pieniędzy zabrać, deweloper obciążył w związku z tym kupujących kolejne mieszkania. Tak więc kolejny blok zapłacił za nasze windy, za ich windy zapłacił kolejny itp. Aż do bankructwa dewelopera. Ostatni zapłacili dwa razy. :)
I teraz dwie piekielności w bonusie (prezenty od wspólnoty):
1. Po przekazaniu bloku do zarządzania wspólnocie, wspólnota zadecydowała o demontażu wind i sprzedaniu ich na rynku. Tak też zrobiono - wszystkie windy zniknęły z dnia na dzień.
2. W klatce schodowej, w której mam mieszkanie, zamieszkała rodzina z ciężko chorą dziewczynką, która wymaga wożenia co 2-3 dni na dializy. Mieszkają na parterze i muszą ją za każdym razem znosić i wnosić (dziewczyna nie chodzi samodzielnie). A windy nie ma...
nadzór budowlany nakazy
Ocena:
90
(130)
Komentarze