Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#81695

przez ~devouxx ·
| Do ulubionych
Jeszcze nie tak dawno temu pracowałam jako kelnerka w hotelu, nad samym morzem. Wioska sezonowa, jedyni ludzie jakich w dniach roboczych można było spotkać i to rzadko, to mieszkańcy wychodzący do jednego z trzech spożywczaków otwartych poza sezonem letnim.

Zdarzyło się, że w tej wiosce chcieli zamknąć przybytek pewnego Pana, ponoć niesłusznie, nie wiem, nie wnikałam. Z tej racji przyjechała ekipa telewizyjna i zatrzymała się w naszym hotelu. Byli to jedyni goście na tamten moment. Pobyt wieczór/noc/ranek. W cenie pokojów kolacja (serwowana z ułożonej przez Szefa Kuchni karty) i śniadanie (w formie bufetu). Lekko zestresowana (pierwszy raz obsługiwałam znane osobistości), przyjęłam Państwa na kolację. Ekipa okazała się naprawdę w porządku, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Chwalili Szefa Kuchni niesamowicie, Głowna Pani nawet wyraziła chęć pomocy Szefowi Kuchni w rozkręceniu jego kariery, a i mi skapnęły skąpe, ale miłe komentarze na temat mojej osoby.

Na następny dzień, mimo wczesnej pory, do pracy przyszłam w dobrym humorze, w końcu świetni goście hotelowi, nie ma co narzekać. Po krótkim czasie okazało się jednak, że było...
1. Jeżeli w hotelu byli goście z wykupionym śniadaniem, ja, jako kelnerka, przychodziłam do pracy na 7, w ok. godzinę wystawiałam bufet, a w godzinach 8-10 było śniadanie. Ok. 7:20 na kuchnię wpadła recepcjonistka z pytaniem czy dam radę wyłożyć wszystko do 7:30. Pytam kulturalnie jakim prawem, w końcu śniadanie od 8. Otóż Państwo zaznaczyli, że życzą sobie śniadanie o 7:30, ale w mailu od asystentki czy kogoś tam, kto załatwia ich sprawy, nie było żadnej informacji na ten temat. Ja i kucharze uwijaliśmy się jak w ukropie. Dosłownie 7:41 wszystko na bufet było wystawione. Państwo, poinformowani o niedopatrzeniu, wchodzą i na wstępie słyszę komentarze odnośnie naszej organizacji, obchodzenia się z gośćmi, że to karygodne, itp.

2. Dania ciepłe, na małą liczbę osób, serwowane były z ustalonej karty śniadaniowej. Trojka Panów wybrała sobie z niej dania, a Głowna Pani coś innego (nie pamiętam co do słowa, ale sens taki sam):
[GP]: Dla mnie pomidory, takie wie pani jakie, na mozzarelli.
[J]: Przepraszam, ale może pani konkretniej wytłumaczyć?
[GP]: Na ciepło pomidory na mozzarelli. Szef kuchni będzie wiedział o co chodzi.

Poszłam zatem do Szefa Kuchni, który jak się okazało nie wiedział, ale postanowił improwizować. Wydałam dania dla wszystkich i w związku z ogólnymi standardami po pewnym czasie poszłam zapytać jak smakuje. Panom smakowało, a od Głównej Pani usłyszałam, że "jestem niekompetentna, jak tak można, źle przekazałam szefowi kuchni zamówienie, bo źle je zrozumiałam, że pomidor zimy i mozzarella też i że jestem głupią dziewuchą nienadającą się do tej pracy".

Zdenerwowana, że zepsułam Głównej Pani śniadanie, pobiegłam na kuchnie, tłumaczę sprawę, a Szef Kuchni, że pomidor podgrzewany palnikiem, bo wie, że pani na tłuszczach czy innym gównie nie je. Wracam do Głównej Pani, tłumaczę sytuację i wtedy następuje zmiana nastawienia, że to Szef Kuchni źle zrozumiał, że dobre, ale nie o to jej chodziło. W ogólnym rozrachunku wyszło, że chodziło o "caprese na ciepło".

3. Przy wymeldowaniu, na zmianie innej już recepcjonistki, Główna Pani poprosiła Szefa Kuchni i przy recepcjonistce (którą widziała dosłownie z 5 minut, bo dopiero zaczęli się wymeldowywać) oznajmiła, że Szef Kuchni jest jedyną osobą w hotelu która, jest na poziomie. Ja słyszałam to z restauracji, która była blisko położona recepcji. Dalsze gadanie olałam, bo stwierdziłam, że nie będę się niepotrzebnie denerwować.

4. O tej sytuacji dowiedziałam się później. Otóż Główna Pani ok. 3 w nocy zadzwoniła z pokoju na recepcję, skarżąc się na niedogrzany pokój. Pani z recepcji, z chęcią pomocy, poszła do jej pokoju z myślą, że nieodpowiednio ustawiona klimatyzacja. Usłyszała mniej więcej, że "ma wypier**lać z jej pokoju, że jest głupią ku*wą i że do niczego się nie nadaje". W tym punkcie występuje piekielność Głównej Pani, ale też naszego szefa (dosłownie materiał na kilka historii), który, w związku z tym, że nie mieliśmy gości w hotelu prawie wcale, oszczędzał na wszystkim. W tym na ogrzewaniu i żadnego pokoju nie dało się dogrzać nawet w ciągu tygodnia.

gastronomia

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 149 (173)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…