Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#81776

przez ~bezrobotna ·
| Do ulubionych
Urząd Pracy... i niskie bezrobocie. Wierzysz w nie?

W ostatniej pracy nie przedłużono mi umowy. Nic cudacznego - po prostu miałam najmniejszy staż i doświadczenie, a wolne niedziele i zmniejszenie zapotrzebowania na pracowników zrobiło swoje. Trudno. Praca była dobra, więc trochę szkoda.

Po miesiącu szukania nowego zatrudnienia zarejestrowałam się jako bezrobotna. Nie był to pierwszy raz, ale po raz pierwszy spotkałam się z taką praktyką, jaką chcę tu opisać.

Jak się zarejestrowałam miałam jeszcze zapas pieniędzy, a nie chciałam iść na "umowę zlecenie" przez "firmę zewnętrzną" z "odpowiedzialnością finansową" i "grafikiem ustalanym z tygodnia na tydzień" albo "z dnia na dzień" (niestety w mojej okolicy to 90% ogłoszeń pracy, do reszty się nie kwalifikuję bo np. nie potrafię spawać).
Zarejestrowałam się po to, by móc chodzić do lekarza specjalisty.*

Dostałam pierwsze skierowanie z UP.

Miała to być praca biurowa - wymagań praktycznie żadnych. Super. Może się uda, może mnie zatrudnią. Umowa o pracę na najniższą krajową, ale jednak. Pojechałam na miejsce. Okazało się, że "praca biurowa" polega na jeżdżeniu do potencjalnych klientów firmy w całym powiecie... prawko, własny samochód, własny telefon i "zbuduje sobie Pani bazę klientów", a i "za benzynę rozliczamy się co jakiś czas". Cóż. Tylko telefon posiadam.

Dostałam drugie skierowanie z Up.

Do małej mieścinki. Dotarłam na miejsce 3 autobusami PKS... w jedną stronę. Dla UP to nie problem. Do 80 km w ogóle nie widzą problemu... Tam kierownik jak zobaczył skąd mnie przysłano sam po prostu zapytał czy mam samochód i wpisał, że się nie kwalifikuję.

Dostałam trzecie skierowanie z UP.

Miałam szansę zostać sprzedawcą okien i drzwi. Dotarłam na miejsce, a tam dowiedziałam się, że szukają stolarza do produkcji i montażu, nie kasjera. Wróciłam do UP i rzeczywiście... oni mają to w systemie...

Po trzecim skierowaniu pani, która zajmowała się moją literką po prostu powiedziała: "Pani się wyrejestruje, to będzie pani miała jeszcze miesiąc ubezpieczenia zdrowotnego, a tak panią skreślimy z listy bezrobotnych, bo żadna praca pani nie odpowiada i nie będzie mogła się pani zarejestrować przez pół roku..."

Wyrejestrowałam się i korzystając z faktu, że mam meldunek również u rodziców mieszkających w sąsiednim mieście (z dużo lepszym dojazdem niż do drugiego skierowania... o tak, dużo lepszym), tam zarejestrowałam się w UP.

Historia praktycznie zatoczyła koło. Po drugim skierowaniu usłyszałam prawie słowo w słowo to, co w pierwszym Urzędzie Pracy. Oczywiście te dwie oferty były absurdalne (robotnik budowlany i elektromonter - z doświadczeniem).

W końcu udało mi się załapać do pracy po sąsiedzku. Na pół etatu. Szukam dalej, bo kokosów z tego nie ma...

Jednak w UP statystyka się robi. Wmówmy w regionie 100, 200, 1000 czy 2000 osób, żeby się wyrejestrowały z bezrobocia. Bezrobocie przecież musi być niskie...

__________
*Ginekolog - dobry człowiek, który czasem pomaga wypisując recepty na pigułki zapobiegające ciąży. W obecnej chwili żałuję, że jak moje patologiczne sąsiadki nie posiadam 3-8 potomstwa i nie siedzę na 500+, zasiłkach i MOPS-ie popijając sobie piffko pisząc tę historię... Chociaż moje koleżanki już po drugim dziecku stwierdziły, że do pracy nie pójdą, bo Państwo przecież daje...

Liczyliście na podsumowanie? A to co opisałam nie wystarczy?

Polska praca UP Urząd pracy bezrobocie brak stopa bezrobocia pieniądze

Skomentuj (34) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 174 (220)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…